Region

12 oddechów na minutę

Pierwsza książka, pierwszy autograf. W przypadku Janusza Świtaja jak na razie jest to jedyny taki egzemplarz. Sparaliżowany od 9 lat mężczyzna opublikował swoje wspomnienia. – Uważam, że moje życie jest na tyle ciekawe, przeżyłem tak wiele, że chciałbym się tym podzielć z ludźmi.

Tą chęć wyjścia naprzeciw innym doskonale rozumieli rodzice Janusza Świtaja, którzy do końca nie mogli uwierzyć, że się uda. – To była jego decyzja już od wielu lat. I on sobie nocami tam stukał pukał. Nawet mnie nie dopuszczał, żebym nic nie wiedział – mówi ojciec Henryk.

Najbliżsi wiedzieli tylko jedno. – Niezależnie od odbioru tej książki, to dla Janusza stała się rzecz niezwykła – on jeszcze mocniej uwierzył w siebie. To w pewien sposób nadało sens jego egzystencji, co w tym przypadku wcale nie jest takie proste – tłumaczy Anna Kanik, przyjaciółka Janusza Świtaja.

Jak ciężko jest odnaleźć w takiej sytuacji sens Janusz Świtaj starał się przekonać wszystkich już wcześniej, poprzez dramatyczną prośbę o eutanazję. Jego prośba przyniosła jednak nieoczekiwany skutek. Otrzymał m.in. wózek sterowany oddechem.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Razem z Januszem Światajem książką żyją wszyscy jego znajomi. – Znałem jego historię. Można było przypuszczać, że to się tak skończy, że napisze książkę – mówi Jarosław Golasik.

Prezes wydawnictwa, Robert Chojnacki wierzy, że taki koniec jest początkiem przygody czytelników. – To nie dlatego, że Janusz jest znaną, medialną postacią. Dlatego, że tu jest historia, której warto posłuchać.

Historia Janusza Świtaja, która pomimo dramatycznych zwrotów akcji, wydaje się zmierzać do happy endu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button