18. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Orkiestra choć osiągnęła już pełnoletność w Sosnowcu rajdowe kwestowanie odbywa się po raz trzeci. – Jest chęć ze strony zawodników startowania, chęć pomocy – mówi Marcin Krupa, organizator rajdu. Dlatego stawili się na starcie dość licznie. Do zlicytowania była przejażdżka z czołówką kierowców rajdowych. – W zeszłym roku zaczynaliśmy chyba od pięćdziesięciu złotych, kończyło się tam chyba na dwieście, trzysta złotych i jeszcze dwa po sto pięćdziesiąt złotych – wspomina Bartłomiej Grzybek, kierowca rajdowy.
W tym roku choć stawki były nieco większe, to chętnych nie brakowało. Śmiałków, którzy wylicytowali ekstremalny przewóz nie przerażała nawet zasypana trasa. Jak zawsze przy okazji Orkiestry nie ma znaczenia pogoda, ważna jest idea. A jaka jest wiedzą Ci, którzy grają z Owsiakiem i to niezależnie od wieku. Jest ich całe mnóstwo. Wśród nich chora na raka Karolina Siudzińska, która w taki dzień jak dzisiaj uśmiecha się zdecydowanie mocniej. – Widać tą chęć ludzi, którzy niosą tą pomoc i to jest na przykład dla mnie, która doświadczyła tej choroby – jest czymś wspaniałym jak widzę ludzi, którzy z chęcią i dają pieniądze, ale nawet nie o to chodzi, tylko po prostu chcą pomóc.
Tych nie brakuje. Jak co roku postaci z pierwszych stron gazet oddają rzeczy na aukcje. Aktor Mateusz Damięcki postanowił pożegnać się ze swoim zasłużonym rajdowym samochodem. – Mam nadzieję, że kanistry przed wyjazdem zostaną napełnione benzyną, tak żeby mógł służyć i starczyć na długie, długie lata kolejnemu właścicielowi – podkreśla aktor. Dla miłośników kina przygotowali nietypową aukcję twórcy filmu ”Ciacho”. – Możecie zlicytować w ramach aukcji kolację z Danutą Stenką, albo prywatną sesję fotograficzną – wymienia Patryk Vega, reżyser filmu “Ciacho”.
W Katowicach pieniądze zbierane są między innymi do jednej z największych puszek w kraju, a do zlicytowania największe serce z klocków Lego. – Dla mnie może być i sto tysięcy, tam jest dwadzieścia jeden tysięcy klocków gdyby tak było pięćdziesiąt groszy za klocek można policzyć – mówi Małgorzata Anders. Ale jak mówi człowiek orkiestra wszystkie te aukcje nie mają szans z rzeszą wolontariuszy, którzy co roku wychodzą chętnie na ulice. – Widzimy ten power, że widzimy młodych ludzi, którzy mają mniej niż osiemnasty finał i oni mówią: tak gramy, dla nas jest to przeżycie. Nikt im nie każe, szkoły nie każą, to daje taką wiarę, że to co robimy to jest dobry pomysł, że to przynosi konkretne efekty – oznajmia Jerzy Owsiak, szef WOŚP.
A, że przynosi – wiedzą Ci, którzy dar od orkiestry już otrzymali. – Jest to wysokiej klasy aparat USG konieczny w diagnostyce onkologicznej, szczególnie w jamie brzusznej, a także aparat do diagnostyki białaczek do określenia szczegółowego typu ostrej białaczki – opisuje Grażyna Sobol, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. To jednak na oddziałach wciąż za mało. – Sprzętu cały czas brakuje. Są to drogie urządzenia i dlatego ta pomoc jest bardzo potrzebna. Potrzebne doskonałe tomografy, rezonansy – wymienia Maria Wieczorek, Centrum Pediatrii i Onkologii w Chorzowie.
To właśnie na te urządzenia wydane zostaną pieniądze z orkiestrowych puszek. Rok temu udało zebrać się ponad czterdzieści milionów złotych. Licząc, że w tym roku ponownie w każdym mieście światełko do nieba zaświeci równie mocno pozostaje wierzyć, że padnie nowy rekord. Choć nie o niego tutaj chodzi, a o takie chwile, o które na oddziałach onkologii niezwykle trudno.