RegionWiadomość dnia

20-centymetrowy i kudłaty obiekt …”niepożądania”. Wodzisław Śląski wydaje wojnę szczurom!

Uzbrojeni niemal po zęby, bo tu walka toczy się nie tylko o cenne zbiory, ale również o dobre imię firmy: “-Wchodzi jedną dziurką, wystarczy że poliże i wychodzi drugą, następuje tak zwana mumifikacja ciała, czyli on praktycznie – brzydko powiem – nie śmierdzi” – mówi Zdzisław Łyczko z młyna w Wodzisławiu Śląskim.
Wszystko zabezpieczone tak, by nawet mysz, a właściwie szczur się nie prześlizgnął. Po latach regularnej wojny z gryzoniami przeciwnika znają doskonale. “-To są bardzo cwane zwierzątka i potrafią się ukryć, niejednokrotnie bardzo długi czas ich nie ma, ale w miarę zbliżania się dni chłodnych, czyli już przed okresem zimowym one gdzieś powracają” – dodaje pan Zdzisław z wodzisławskiego młyna.

Do młyna wabią je niemal nieograniczone zasoby jedzenia. Ale to mogą znaleźć nie tylko tutaj. Dlatego do walki szykują się też mieszkańcy miasta. Jak zwabić szczury w jedną ze sprzedawanych przez siebie pułapek wie pani Bronisława Wita, która prowadzi sklep w Wodzisławiu Śląskim. To wiedza, którą nabywa od klientów: “-Na ogół coś wędzonego, czasem ser, no różnie mówią, że myszy idą na ser, no różnie to bywa”. Niektórzy te same sposoby stosują od lat. “-O tym się głośno nie mówi, ale problem istnieje, a szczególnie jesienią i wtedy to miasto nam, szczególnie urząd miasta zleca, żeby w tym okresie było pełne zaopatrzenie” – dodaje Bronisława Wita ze sklepu w Wodzisławiu Śląskim, gdzie im zimniej – tym więcej klientów pyta o pułapki na szczury.

Pełnego zwycięstwa nikt się raczej nie spodziewa, ale powracający jesienią problem miasto chce rozwiązać przymusową deratyzacją. “-Jest to wykładanie trutek, z tym że te trutki za każdym razem są inne i też nie można tej samej trutki stosować z tego co wiem, bo gryzonie się przyzwyczajają i jak gdyby unikają potem tych trutek” – mówi Grzegorz Syska z ZGMiR w Wodzisławiu Śląskim. Z kolei mieszkańcy nie unikają podsuwania bardziej niekonwencjonalnych rozwiązań. Nawet tych, ocierających się o …bajki. “-W Hameln w Niemczech, to facet grał na piszczałkach i wszystkie szczury z miasta wyprowadził, ale tu tego nie było, tu normalnie trucizny się podkładało” – śmieje się pan Stanisław Buwer, mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego.

Jak przekonują fachowcy, problemu szczurów nie można bagatelizować, bo sytuacja szybko może wymknąć się spod kontroli. “-Były nawet pokazywane filmy, w których nawet osoby, znaczy ekipy walczące w instalacjach kanalizacyjnych ze szczurami przy pomocy miotaczy płomieni, bo to już sięgnięto po najbardziej radykalne metody z uwagi na ilość” – przyznaje Andrzej Malec ze Śląskiego ZOO w Chorzowie. W Wodzisławiu do tak radykalnych metod nikt posuwać się nie będzie. Tutaj liczą na moc trutki.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button