24-latka zmarła w szpitalu w Żywcu, była zakażona wirusem A/H1N1

W województwie śląskim zmarła pierwsza osoba zrażona wirusem nowej grypy. Kilka dni temu w stanie ciężkim trafiła na OIOM w żywieckim szpitalu. Czy wirus A/H1N1 był rzeczywiście przyczyną zgonu – okaże się po sekcji zwłok. – Cały czas była w ciężkim stanie i mimo intensywnego leczenia, również antywirusowego pacjentka zmarła dzisiaj o godzinie 7.15 – mówi Marek Gołda ze Szpitala Powiatowego w Żywcu.
Według oficjalnych danych w szpitalach województwa śląskiego przebywa obecnie czterech chorych zarażonych wirusem świńskiej grypy. Aby ją zdiagnozować dotąd próbki wysyłano do Warszawy. Teraz będą to robić w Katowicach. W najnowocześniejszym laboratorium w Polsce. – Ponad 4,5 miliona osób, które żyje i mieszka na terenie województwa miało wyhamowaną drogę do skutecznej diagnostyki. W chwili obecnej nie powinno to trwać dłużej niż 24 godziny. Najważniejsze jednak, by ognisko choroby gasić w zarodku – podkreśla Grzegorz Hudzik z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach.
Grypa zamknęła już pierwszą w województwie szkołę. Do podstawówki w Koniakowie na wczorajsze lekcje stawiło się zaledwie trzydzieści z osiemdziesięciu uczniów. – Skonsultowaliśmy się z rodzicami dzieci, podzwoniliśmy po domach zapytać jaka jest sytuacja. I okazało się, że te dzieci są chore – przyznaje Jadwiga Legierska.
Gdy nieobecność sięga dwudziestu procent w szkołach i czterdziestu w przedszkolach dyrektorzy mają zielone światło, żeby na kilka dni zamknąć placówki. – Oczywiście tutaj trzeba wykazywać się zdrowym rozsądkiem. Jeżeli jest to absencja 20% – bardzo często w tych okresach tak się zdarza – to jest okres jesienno-zimowy, kiedy dzieci częściej chorują – zaznacza Anna Wietrzyk ze Śląskiego Kuratorium Oświaty.
Dlatego w śląskich szkołach pełna mobilizacja. Pielęgniarki i higienistki starają się trzymać rękę na pulsie. Jak mówią – u dziecka choroba może rozwinąć się bardzo szybko. – Związane jest to z tym, że dzieci często się przytulają, trzymają się za rączki, wymieniają się zabawkami. Być może to jest źródło zakażenia. Ale w naszej szkole nie stanowi to problemu – stwierdza Barbara Rogosz, pielęgniarka medycyny szkolnej. Wszędzie wiszą bowiem informacje co robić, aby się przed grypą uchronić. I wystarczy trzymać się określonych zasad a duże prawdopodobieństwo, że grypa nie chwyci. Trzeba jednak pamiętać, że nawet najlepsze chęci nie wystarczą, gdy brakuje narzędzi. Dlatego śląski Sanepid zaczął badanie szkolnych toalet. – Mamy uczyć Jasia jak myć ręce, a tymczasem okazuje się, że w wielu placówkach szkolnych tych rąk nie można umyć z prostej przyczyny. Bo z kranu nie leci woda, albo nie ma ciepłej wody bądź mydła – podkreśla Hudzik.
I być może te braki spowodują, że chorych zacznie przybywać. W ubiegłym roku chorych na grypę w okresie jesiennym było cztery razy mniej.