4-letni chłopiec wypadł z balkonu mieszkania znajdującego się na drugim piętrze w bloku. Jego matka w czasie zdarzenia piła piwo na ławce. Kobieta usłyszała zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
ZOBACZCIE KONIECZNIE TOP 5 NEWSÓW SILESIA FLESZ! [24-30.09.2018]
Kilka minut po 23:00 na jednym z wilanowskich osiedli (Warszawa), przechodząca alejkami wśród budynków mieszkalnych 37-latka spotkała 4-letniego chłopca. Dziecko miało zadrapania na twarzy i było wystraszone. Nie mówiło w języku polskim. Podejrzewając, że maluch mógł wypaść z budynku, kobieta wezwała policjantów oraz ratowników medycznych. Kiedy ratownicy diagnozowali stan zdrowia dziecka, policjanci ustalili, z którego balkonu wypadło. Drzwi do mieszkania otworzyła 36-letnia Koreanka i powiedziała, że właśnie szuka swojego synka, który miał spać w pokoju.
W trakcie czynności, funkcjonariusze ustalili, że kobieta razem z mężem i synem zamieszkują od jakiegoś czasu w Polsce. Mąż często pracuje w delegacji, a ona opiekuje się dzieckiem. Kiedy w dniu zdarzenia 4-latek zasnął w swoim pokoju, jego mama pozostawiła go na chwilę w mieszkaniu i wyszła do sklepu po piwo. Usiadła przed budynkiem, żeby je wypić. W tym czasie chłopiec się obudził i w poszukiwaniu mamy wyszedł na balkon. Wychylił się za barierkę i wypadł prosto w rosnące w pobliżu krzaki. Tylko to uratowało go przed poważnymi obrażeniami. Kiedy jego matka wróciła do mieszkania i zajrzała do pokoju okazało się, że go nie ma. Zanim podniosła alarm do mieszkania zapukali funkcjonariusze.
Badanie trzeźwości kobiety wykazało, że miała ona ponad pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Chłopiec został przewieziony do szpitala, natomiast kobieta noc spędziła w policyjnej celi.
Po wytrzeźwieniu usłyszała zarzuty przestępstwa, za które sąd może ją skazać nawet na 3 lata więzienia. O całej sprawie policjanci poinformowali również sąd rodzinny i nieletnich.
(źr: Komenda Stołeczna Policji)