40te urodziny Huty Katowice

Poszło jak za dawnych lat, sprawnie i z rozmachem. Dziś własnymi rękami odsłonili rondo. Kiedyś nieopodal tego miejsca wbijali pierwszą łopatę. Budowniczy Huty Katowice. – Było tu bardzo dobre wyposażenie sprzętowe, tutaj na budowę wprowadzono nowe zupełnie niespotykane urządzenia. Maszyny wiertnicze, transportowe samochody, koparki, zgarniarki to po prostu wszystko było nowe, to było to, co powodowało, że budowa szła błyskawicznie – mówi Zbigniew Kijania, pierwszy kierownik budowy Huty Katowice
Słowa uznania po 40 latach, bo i gratulować jest czego, na powierzchni 2,5 tysiąca hektarów w zaledwie 4 lata powstał zakład, który był przemysłową wizytówką PRL-u. Hutę Katowice w zawrotnym tempie, w dzień i w nocy budowało ponad 50 tysięcy osób. – Wielu, wielu ludzi wtedy z zapałem wykazywało to zadanie inwestycyjne, powiem, że to była szkoła życiowa – stwierdza Józef Cieślak, budowniczy Huty Katowice
Także dla Józefa Cieślaka, który do Dąbrowy Górniczej za chlebem przyjechał z Kielc. Teraz z dumą prezentuje tę legitymację. Choć praca na budowie do minimum ograniczyła jego życie prywatne. – O godzinie 4.15 wyjeżdżałem z Gliwic, a wracałem najwcześniej o godzinie 21, córka ma do dzisiaj do mnie pretensje, tatuś ja cie prawie nie znałam
Przyjeżdżali tutaj z całej Polski, zakładali rodziny, ciężko pracowali. – Myśmy głównie przychodzili do Huty Katowice zastartować w życiu, to było jedyne miejsce gdzie można było szybko dostać mieszkanie, a dla młodych ludzi to jest ważne i zarobki później były jedne z najlepszych w Polsce – dodaje Henryk Kramarczyk, który przepracował w Hucie Katowice 17 lat
Robotnicze osiedla powstawały tu jak grzyby po deszczu. Na jednym z nich w latach 70-tych mieszkał Henryk Kramarczyk. Do Dąbrowy Górniczej wrócił, by jak mówi, jeszcze raz wsłuchać się w ryk wielkiego pieca, przy którym przepracował 17 lat. – To jest szum raczej potężny natomiast walcownię można poznać po dźwięku, która to walcownia – Takich unikatowych pamiątek tutaj nie brakuje. Cała historia i teraźniejszość Huty w jednym miejscu- muzealnych salach Sztygarki. – Przede wszystkim mamy pierwszą stal, pierwszą surówkę, taką łezkę stalową, odprysk z wielkiego pieca dokładnie z 3 grudnia z świtu 1976 roku, czyli wtedy kiedy wielka hut uruchamiano – mówi Jarosław Krajniewski z Muzeum Miejskiego „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej
Większość te czasy wspominają tu z sentymentem. To okrągły jubileusz i wszystkim humory dopisują. Ale przyszłość Huty Katowice już tak różowa nie jest. Hutnicy muszą tańczyć, jak zagra im obecny hinduski właściciel tego koncernu metalurgicznego. A że ostatnio Arcellor Mittal wygasił jeden z wielkich pieców, planuje zwolnienia nawet półtora tysiąca osób. – Te 4,5 mln ton stali to jest dzisiaj za dużo po prostu i dlatego po prostu się zamyka, wygasza. Kapitalizm ma tylko jedno oblicze, jak sie nie opłaca to się zamyka – stwierdza Marian Doroś, budowniczy Huty Katowice
A że zbytu na polską stal na światowych rynkach wciąż nie ma, o świetlaną przyszłość dla blisko 40-letniej Huty łatwo nie będzie.