Region

70-ta rocznica pierwszego transportu więźniów do Auschwitz

Dziś stanęli pod ścianą śmierci obozu w Auschwitz. Siedemdziesiąt lat temu nie wierzyli, że wyjdą stąd żywi. Kazimierz Zając do obozu trafił jako 16-latek. Z pięciu lat spędzonych tutaj najbardziej pamięta pierwszy dzień i pierwszą, tak zwaną “stójkę”. – Kolacji nie dostaliśmy, tylko staliśmy całą noc. Żeby nam nie było przyjemnie, to nam jeszcze kazali ręce założyć i chodzili, sprawdzali. Jeżeli nie, to oczywiście bili. I nie miały znaczenia ani wiek, ani płeć. Krzysztof Kisielewski przyjechał do obozu pierwszym transportem razem z ojcem, zesłanym za działalność w podziemiu. – Został przez konfidenta Gestapo wydany wraz z organizacją. Niemcy aresztowali całą rodzinę naszą. Ja miałem 10 lat, byłem w obozie wraz z rodzicami i rodzeństwem. Pięcioro dzieci było.

W sumie hitlerowcy przywieźli do KL Auschwitz 150 tysięcy Polaków. Zginęła połowa. Tych, którzy mogą o tym mówić jest coraz mniej. – Tym ważniejsze jest w tej chwili zachowanie tej pamięci. Już wkrótce z przyczyn biologicznych ta pamięć i odpowiedzialność za nią będzie spoczywała na historykach, wychowawcach i nauczycielach – oznajmia Bartosz Bartyzel, Muzeum Auschwitz. Ci, którzy trafiają tu po raz pierwszy, są zszokowani ogromem tragedii, która rozgrywała się za obozowymi drutami. – Nie potrafię uwierzyć, że ludzie mogli być tak okrutni i traktować innych w ten sposób, walczyć z byle powodu. To sprawia, że momentami wstydzę się, że jestem człowiekiem – wyznaje Jerry Boyer, który przyjechał z USA zwiedzić obóz.

Jak mówi Barbara Syrek-Bugaj, która w Auschwitz straciła dziadka Ci, którzy więzienną gehennę przeżyli, wartość człowieczeństwa i życia doceniali każdego dnia. I tego uczyli swoje dzieci i wnuki. – Żyłam od dzieciństwa tym tematem. Nam nie wolno było zostawić kromki chleba gołej, niezjedzonej, ponieważ mówiło się, że więźniowie byli głodni, trzeba to jeść. Ja jestem wychowana od dzieciństwa na tej kulturze więźniarskiej. Takie rocznice mają przypominać o historii, która nigdy nie więcej nie powinna się powtórzyć. – Warto tę pamięć pielęgnować. Mamy tego świadomość od samego początku, ale utwierdzają nas te dzisiejsze uroczystości jeszcze w tym, że przypominanie o Polakach, że ten wymiar edukacyjny tego przypominania jest bardzo ważny i potrzebny – uważa Grzegorz Rosengarten, Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich.

Ważny nie tylko dla tych, którzy przeżyli obozowe piekło.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button