W jednym z mieszkań w śródmieściu Krakowa doszło do zatrucia czadem. Historia zakończyłaby się tragicznie, gdyby nie zdecydowane działania 9-latki. Policja bada przyczyny ulatniania się tlenku węgla.
Kryminalna rozrywka w TVS! “Napisała: Morderstwo” od wtorku do czwartku o 21.25
Do zdarzenia doszło w środowe popołudnie (30.12.2020 r.) w jednej z kamienic w śródmieściu Krakowa. W mieszkaniu przebywała kobieta i jej 9-letnia córka. W pewnym momencie dziewczynka usłyszała rumor w łazience i zobaczyła swoją mamę leżącą na podłodze. Przerażone dziecko pomogło podnieść się kobiecie i razem próbowały dojść do kuchni. Gdy dziewczynka straciła resztki sił, upadły obydwie. 9-latka widząc, że sobie sama nie poradzi, postanowiła jak najszybciej zadzwonić po tatę, którego akurat nie było w mieszkaniu. W tym czasie kobieta dotarła do łóżka, gdzie prawdopodobnie straciła przytomność. Gdy ojciec wbiegł do mieszkania, natychmiast zadzwonił pod numer alarmowy. Szybko jednak przekazał telefon córce, gdyż sam nie mówił w języku polskim (mężczyzna jest 51-letnim obywatelem Azerbejdżanu). Sam zajął się reanimacją kobiety. Dyspozytor numeru 112 odebrał telefon od przerażonego dziecka. 9-latka łamaną polszczyzną powiedziała, że jej rodzina potrzebuje pomocy i że jej mama najprawdopodobniej nie żyje i leży w mieszkaniu.
9-latka otworzyła drzwi patrolowi oddziału prewencji, który natychmiast przyjechał na miejsce, Zapłakana zaprowadziła funkcjonariuszy do leżącej mamy, której mąż udzielał pierwszej pomocy. Policjanci pomogli mu i potwierdzili, że sytuacja jest bardzo poważna, kobieta nie poruszała się i nie było z nią kontaktu, miała słabo wyczuwalny puls. Kilka minut później, na miejscu działała już załoga zespołu medycznego. Zarówno kobieta, jak i dziewczynka, miały objawy niedotlenienia i zatrucia tlenkiem węgla. Kolejno zostały zabrane do szpitala.
Funkcjonariuszom cały czas towarzyszył ojciec dziewczynki, jednak to od 9-latki policjanci byli w stanie uzyskać potrzebne informacje. Zdenerwowany obcokrajowiec potwierdzał jedynie słowa córki. Po zdiagnozowaniu sytuacji policjanci polecili natychmiast otworzyć wszystkie okna. Wezwali też załogę Straży Pożarnej, która miała sprawdzić, czy w mieszkaniu nie ulatnia się tlenek węgla, a w szczególności w łazience, gdzie znajdował się piecyk gazowy. Przybyła na miejsce załoga Straży Pożarnej potwierdziła nadmiar tlenku węgla w mieszkaniu. W celu precyzyjnego ustalenia źródła zagrożenia i jego przyczyny na miejscu zdarzenia pracował biegły sądowy oraz technicy kryminalistyki. Wyniki ich ustaleń będą wiążące dla toku postępowania w tej sprawie.
Śląskie: Powstała specjalna poradnia dla covidowych ozdrowieńców. Bez kolejek do specjalistów
Ministerstwo Zdrowia sprawdza aferę ze szczepieniami aktorów. „To nieetyczne”
Podatek cukrowy rozłoży na łopatki branżę napojów? Ceny tych słodzonych cukrem poszybowały w górę!
źr. policja.pl