997 problemów

Wypadki, kolizje, kradzieże czy domowe interwencje – dla policjantów to codzienność. Bywają jednak sytuacje niecodzienne. – Odebrałem taki telefon ostatnio. Grupa młodzieży wracała z imprezy i przez 997 chcieli zamówić sobie taksówkę – opowiada mł. asp. Zdzisław Piżuch, KMP w Katowicach. W czasie służby odbierają średnio dwieście telefonów. Wśród nich zwykle w weekendy i takie, których w ogóle być nie powinno: Dzień dobry. Mam taki problem. Zapodziałem dokumenty. Podałby mi pan numer, takiego człowieka, co mi z pamięci to wyciągnie? Co zrobi? Ten, noo… Zahipnetyzuje mnie!
Wytłumaczenie, że pod numerem 997 nie dyżurują ani wróżki, ani hipnotyzerzy, ani taksówkarze zajmie dyżurnemu niecałą minutę. Minutę, w czasie, której linia jest zajęta, a ci naprawdę potrzebujący pomocy – czekają. Zdarza się i tak, że grzeczne tłumaczenie nic nie daje. – Niekiedy jest taka litania wulgaryzmów przez telefon, że szkoda mówić, ale cóż.. człowiek musi to znieść – mówi mł. asp. Krzysztof Pietrzak, KMP w Katowicach. Znieść trudno, zrozumieć jeszcze trudniej, zaakceptować – właściwie niemożliwe. Zwłaszcza, gdy tak jak do Bytomia, ktoś wydzwania regularnie z osobliwym problemem. – Ta osoba mieszka w dzielnicy Stroszek i dzwoni do nas z informacją, że po jego mieszkaniu biegają małpy – relacjonuje asp. sztab. Adam Jakubiak, KMP w Bytomiu.
Gdy zgłoszenie nie brzmi aż tak absurdalnie na miejsce wysyłany jest policyjny patrol. Sierżant sztabowy Janusz Szydło wyjeżdżał wielokrotnie do takich wezwań. Konsekwencje: strata czasu, energii, złość i…bezsilność. – Ludzie dzwonią na 112, czy 997 w Gliwicach i nie potrafią się dodzwonić. Ja myślę, że to jest spowodowane w jakiś 50 procentach tymi głupimi telefonami.
Czy głupi, czy głuchy czy niepotrzebny – zawsze zajmuje czas. Czas, który kosztować moze naprawdę wiele mimo, że połączenie bezpłatne.