Adam Małysz wrócił do Polski

Błyski fleszy, tłum dziennikarzy i jeszcze większy fanów. Każdy chce mieć orła z Wisły choć przez chwile tylko dla siebie. Każdy wie, że to jeden z ostatnich triumfalnych powrotów Małysza. – Każdy doskonale wie, że i w jego prywatnym życiu przychodzi jakiś moment, gdzie musi podjąć trudne decyzje i to była na pewno bardzo trudna decyzja, ale wierzcie przemyślana i na pewno nie wyssana sobie tak z czegoś – podkreśla Adam Małysz. Decyzja, która dla Adama Małysza oznacza jedno – koniec skakania. Decyzja w pełni zrozumiała. Trudno w dwie minuty wyliczyć ile, jak długo i co wyskakał mistrz. Wystarczy by udowodnić, że zapisał wyjątkową kartę w polskich i światowych skokach narciarskich. Wiedzą o tym kibice, wiedzą działacze. – Myślę, że po tym sezonie, po tej definitywnej decyzji Adama Małysza będziemy musieli usiąść w gronie kierownictwa polskiego związku narciarskiego i zastanowić się co dalej – uważa Andrzej Wąsowicz, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego.
A wypełnić lukę po nim łatwo na pewno nie będzie. – Adam to jest wyjątkowy talent, który zdarza się raz na kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Talent, praca niesamowita, uporczywość i technika skoku – oznajmia Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza. Adam Małysz skoków na pewno odda jeszcze kilka. Potem narty odstawi. – Dużo emocji i na pewno też smutek, jakaś nostalgia, ale też troszkę taki niepokój co dalej, bo jest to kolejny etap w naszym życiu – wyznaje Izabela Małysz, żona Adama.
O tym nowym etapie w życiu przynajmniej na razie mówić nie chce. Dlatego robią za niego to dziennikarze. Może menadżer, może związek narciarski, a może rajdy samochodowe. Co będzie robił Małysz? Giełda pomysłów powoli się rozkręca. A on w głowie na razie ma jedno. – W tym momencie chciałbym pojechać do domu i zjeść dobry obiad, bo wierzcie mi Norwegia słynie z dobrego jedzenia, ale dobrze nas tam nie karmili. Tylko w domu mógł to nadrobić. Po powrocie czekała na niego jak zwykle pieczona kaczka. Ulubione danie, a po obiedzie jeszcze jedno spotkanie. Z pierwszym fanem RP. – Ja to szanuję i wrażenie jest naprawdę imponujące. Trzeba więc także w sposób imponujący, razem tak powiem pożegnać Adama Małysza – stwierdza Bronisław Komorowski, Prezydent RP.
Sama Wisła nie żegna a wita. Tu jest jego dom. Tu są przyjaciele, kibice, rodzina i raczej tu przyjmował będzie podziękowania. – Dla fanów Adama Małysza, którzy często przyjeżdżają tutaj do Wisły i są również turystami, którzy chcieliby zobaczyć i spotkać się z naszym mistrzem. Wydaje mi się, że to może będzie nawet korzystniejsza sytuacja, ponieważ do tej pory nie było takiej możliwości, Adam praktycznie był poza granicami naszego miasta – wyjaśnia Ewa Zarychta, Wydział Promocji Miasta Wisła. Teraz wyjedzie jeszcze tylko kilka razy. By dokończyć sezon. Potem będą wakacje i ta najbardziej wyczekiwana decyzja – co dalej. – Musi mi to sprawiać przyjemność, jeśli to nie będzie mi sprawiało przyjemności, to na pewno nie przyniesie tyle satysfakcji co skoki narciarskie – podkreśla nasz mistrz.
A skoki w jego w wykonaniu przez lata dostarczały satysfakcji milionom Polaków.
Jednym z zagorzałych fanów Małysza jest prezydent Bronisław Komorowski, który zaprosił go dziś do zameczku w Wiśle. Podczas tego spotkania skoczek wręczył prezydentowi koszulkę, w której startował w Zakopanem.
Bronisław Komorowski zapewnił, że zrobi wszystko, żeby pojawić się 26-go marca na pożegnaniu Małysza z kibicami w stolicy Tatr.