Afera łapówkarska z fikcyjnymi L4 w Jaworznie

Ich 5-letnia działalność została zakończona rok temu. Czterech lekarzy i dwóch pośredników wpadło w ręce policji, bo w trakcie śledztwa okazało się, że to oni stali za dziesiątkami lewych zwolnień lekarskich, gdy po Jaworznie rozeszła się fama, że za małe pieniądze można dostać zwolnienie lekarskie. Trzeba było tylko dotrzeć do pośrednika. Ten w ciągu kilku godzin potrafił załatwić fikcyjne L4 w cenie od 40 do 100 złotych. Klientami pośredników byli przede wszystkim górnicy. Prokuratura rok przygotowywała mający prawie 700 stron akt oskarżenia. 18 osób usłyszało łącznie ponad 1500 zarzutów. – Ustaliliśmy, że było dwóch pośredników, którzy przyjmowali zlecenia w jednym z lokali w Jaworznie. Te osoby kierowały pacjentów do jednego z czterech lekarzy – informuje Zbigniew Zięba, Prokurator Rejonowy w Dąbrowie Górniczej.
Chirurg, ortopeda, neurolog i okulista łącznie wzięli 200 tysięcy złotych łapówek. Dla trzech z nich było to stałe źródło dochodu. Wiodącą rolę odegrał Zbigniew P. jemu przedstawiono ponad 300 zarzutów. Korupcją w tej jaworznickiej przychodni zajęła się także Śląska Izba Lekarska. – Prokuratura wystąpiła o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci zakazu wykonywania zawodu lekarza i ten środek został zastosowany do dwóch lekarzy – tłumaczy Anna Zadora-Świderek, rzecznik Śląskiej Izby Lekarskiej. Czy pozostali dwaj nadal pracują, tego nie udało nam się potwierdzić. Proces lekarzy rozpocznie się wkrótce przed jaworznickim sądem. Po wyroku sprawą zajmie się także rzecznik odpowiedzialności zawodowej. – Grozi im sąd lekarski lub umorzenie sprawy – dodaje Anna Zadora-Świderek.
O fikcyjnych L4 w Jaworznie wiedzą niemal wszyscy. O tym, że niektórzy lekarze żądają dodatkowych pieniędzy za wizytę mówią nieliczni. – Podejrzewam, że nie dałam, 40 minut i mnie nie przyjął. Jestem po rozmowie z dyrektorem w grudniu i do dziś nie wiem dlaczego tak się stało – wspomina Alicja Pluta. Według danych Transparency International łapówki daje aż co szósty Polak. Twórcy kampanii “Nie daję, nie biorę łapówek” przekonują, że przez kilka lat uświadomili niejednego, że trzeba z tym skończyć. – W odbiorze łapówka drobna, przyzwyczailiśmy się, że trzeba wyłożyć, a to jest zło społeczne, anty obywatelskie – wyjaśnia Paweł Tyszkiewicz, współtwórca kampanii “Nie daję, nie biorę łapówek”.
Pięciu z oskarżonych o łapówkarski proceder w Jaworznie dobrowolnie podało się karze. Pozostałych czeka proces, który może zostać częściowo utajniony. Za kratami mogą spędzić nawet 10 lat, ale to pożegnanie z intratną posadą będzie najbardziej bolesne.