Afera w Tychach! Radni byli podsłuchiwani!

Życie radnego to prawdziwa udręka – co się nie nagra, trzeba będzie spisać… W trakcie posiedzenia komisji rewizyjnej spod parapetu odpadła mała skrzyneczka. Okazało się, że to podsłuch. – Jest część taka niejawna, kiedy mikrofony są wyłączone. Rozmawiamy o swoich prywatnych sprawach, ale wśród nich także przewijają się wątki z naszego posiedzenia. Widocznie kogoś to zainteresowało – mówi Klaudiusz Slezak, przewodniczący komisji rewizyjnej RM w Tychach.
Tyska komisja rewizyjna zajmuje się obecnie skargą na jednego z wiceprezydentów. Kontrola trwa już od kilku miesięcy. Jednak nie jest pewne, kiedy podsłuch został założony. – To jest tak naprawdę mała sala konferencyjna, w której odbywają się posiedzenia komisji rady miasta. Odbywają się również spotkania naczelników, odbywają się konferencje. Czyli tak naprawdę dostęp do tego pomieszczenia może mieć każdy – stwierdza Ewa Grudniok, rzecznik Urzędu Miasta w Tychach.
Urząd Miasta w Tychach złożył już zawiadomienie do prokuratury. – W tej sprawie oczywiście zostanie wszczęte dochodzenie. Na pewno zostanie powołany biegły, celem zbadania tego urządzenia – informuje asp. sztab. Jacek Ptak, KMP w Tychach.
Sprawdziliśmy – sprzęt podłożony w Urzędzie Miasta w Tychach dostępny jest dosłownie od ręki. Bez żadnego zezwolenia. Wystarczy mieć na to od stu do kilkuset złotych. – Działa on przez włożenie karty SIM w odpowiednie miejsce. Potem wystarczy tylko zadzwonić i w telefonie da się usłyszeć wszystko, co dzieje się w konkretnym pomieszczeniu. – Jest proste w obsłudze. Wystarczy podejść do kiosku, włożyć kartę SIM. To cztery godziny ciągłego słuchania – tłumaczy Piotr Marciniak, sprzedawca, Spy Shop.
– W ciągu 22 lat działalności samorządu pierwszy raz spotykam się z taką sprawą, że komisja rewizyjna była inwigilowana, nagrywana, czy śledzona w taki sposób – stwierdza Klaudiusz Slezak, przewodniczący komisji rewizyjnej RM w Tychach. Nikt z podsłuchiwanych, poza radnym Slezakiem, nie chciał komentować sprawy. Za zdobywanie informacji za pomocą tego typu aparatury grozi do dwóch lat więzienia.