Akcja akcyza – droższy węgiel i koks

Podwójny ciężar ładunku, bo teraz kupujący za każdą tonę płaci podatek. Przykry obowiązek, który przed, w trakcie i po jego zakupie, wymusza na kliencie wypełnianie pliku dokumentów.
Grzegorz Waleczek jest kierowcą w firmie rozwożącej węgiel do domów. W pierwszym tygodniu nowego roku, od którego obowiązują nowe przepisy, sprzedaż czarnego surowca zamarła. – Ludzie odchodzili z kwitkiem, zdenerwowani, rozczarowani. Trzeba było jakoś tę sytuację załagodzić, ale i tak wszystko się odbija na nas. Później tracimy klientów – żali się Grzegorz Waleczek, rozwozi węgiel do klientów.
W nowych przepisach nadal gubią się hurtowi sprzedawcy. Wciąż nie do końca jest dla nich jasne, kto powinien płacić za węgiel podatek. Nowe cenniki, tak na wszelki wypadek, zawierają już akcyzę. Przez to tona węgla zdrożała o 40 złotych. – Jeżeli się oczekuje od osoby, która przychodzi po worek węgla na skład, żeby wypełniła 4 dokumenty celne, po czym zaniosła ten worek do domu, potwierdziła jeden z tych dokumentów i odesłała nam na skład, to chyba obracamy się w sferze jakieś abstrakcji – stwierdza Adam Gorszanów, Towarzystwo Gospodarcze Sprzedawców Polskiego Węgla.
Nowy podatek na początku roku uziemił część kopalń. Nikt nie chciał się narażać na kary, więc i sprzedaż mocno spadła. – Myślę, że musimy się dostosować, po tych pierwszych dniach, w których są nowe regulacje prawne – mówi Zbigniew Madej, Kompania Węglowa S.A.
– Stało się problemem wydawanie deputatu w naturze. Chodzi o to, żeby osoby, które rzeczywiście są zwolnione z akcyzy, przy odbieraniu węgla dla potrzeb gospodarstwa domowego, tej akcyzy nie płaciły – tłumaczy Wojciech Jaros, Katowicki Holding Węglowy. Dlatego górnicy Kompani Węglowej, żeby dostać swój przydział węgla muszą na piśmie zadeklarować, że węglem będą palili u siebie w domu.
Prawdopodobnie to samo rozwiązanie zastosuje też Katowicki Holding. Na razie wstrzymał jednak wydawanie węgla górnikom. – Do tej pory, od wielu lat, górnik mógł sobie pobierać deputat węglowy. Inni, którzy potrzebowali – indywidualnie kupowali, a w tej chwili nie ma tej możliwości – mówi Stanisław Kłysz, “Solidarność” w Kompani Węglowej. – Być może to trochę nieadekwatne porównanie, ale to trochę przypomina sytuację związaną ze słynnymi pieczątkami na receptach, jeśli chodzi o służbę zdrowia. W jednym zdaniu to można podsumować, że mamy taki ustawowy bajzel – stwierdza Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko – dąbrowskiej “Solidarności”.
Bałagan, którego nikt na razie nie zamierza posprzątać. – Od 2-go stycznia jesteśmy zobowiązani do naliczenia podatku akcyzowego, zgodnie z przepisami unijnymi od wyrobów węglowych – informuje Sylwia Stelmachowska, Ministerstwo Finansów. Dlatego cały obrót węglem musi być wykazany na papierze. Dotyczy to również deputatów węglowych dla górników.
Ekonomistów wcale nie dziwi, że w walkę z nowym podatkiem najbardziej zaangażowani są górniczy związkowcy. – W pewnym sensie mają rację, bo to ich dotyczy. To oni mają te asygnaty na węgiel i w związku z tym, jak nie udowodni, że korzysta z tego węgla w sposób właściwy, tylko nim spekuluje czyli sprzedaje, to wtedy się burzy! – wyjaśnia prof. Andrzej Barczak, ekonomista.
Teraz sprzedaż węgla przez biurokrację została mocno skomplikowana. Najbardziej jednak komplikuje górnikom jego odsprzedaż, bo starym zwyczajem to co darmowe, zwykle sprzedawało się dalej.