Akcja zbierania zakrętek pomogła już wielu osobom
Nakrętki są na wagę zdrowia. Dzięki kilku tonom plastikowych nakrętek prawdopodobnie Szymon Żydek kiedyś będzie mógł stanąć na nogach o własnych siłach. 3-letni Szymon od urodzenia ma problemy ze zdrowiem. Na świat przyszedł z porażeniem mózgowym w 27 tygodniu ciąży. Ma niedowład lewej strony ciała. – Jeden drugiego upomina. Jeżeli ktoś wypije wodę nie wyrzucaj nakrętki, po prostu wszyscy się wkręcili w tę akcję – mówi Małgorztata, Żydek mama Szymona. Bo na kosztowną rehabilitację rodziny nie było dotąd stać. Ich los ma szansę się teraz odmienić – a właściwie odkręcić. – Wszystko zaczęło się dwa lata temu podczas rekolekcji w Toruniu. Postanowiliśmy przenieść pomysł na Śląsk i zorganizować lokalną akcję zbierania plastikowych nakrętek – wspomina ksiądz Piotr Larysz, inicjator akcji.
Nie było to łatwe. Aby zebrać 1 tonę plastikowego skarbu, należy przygotować około 60 worków. By kupić nowy wózek inwalidzki potrzeba dziewięciu ton. – Jest bardziej wytrzymały i ułatwi mi wyjazd na aktywną rehabilitację. Bez tego byłoby to niemożliwe – podkreśla Sebastian Michalik.
Sebastian był pierwszą osobą, która otrzymała pomoc. Najpierw wkręcili się w nią harcerze. Bardzo szybko powstał pierwszy centralny punkt przyjmowania zakrętek. W zawrotnym tempie zaczęły powstawać kolejne. – Dzieci z miłą chęcią dzień w dzień przynoszą po 2-3 czy po 5 nakrętek – mówi Wiesława Kałuża, pomaga dzieciom w zbieraniu zakrętek.
Do tej pory w sumie zebrano kilkadziesiąt ton nakrętek. Również dzięki jednej z rybnickich agencji reklamowych. To właśnie oni zajmują się promowaniem akcji m.in. na portalach społecznościowych. – W ramach akcji pracuje stale około 4/5 osób. Muszą się tym zajmować – może nie stale, ale kilka godzin dziennie, żeby skoordynować wszystkie działania, aby to z dnia na dzień mogło się udawać – wyjaśnia Michał Czesuła, Agencja Reklamowa NEXTDAY. Udaje się coraz więcej. Ostatnio dzięki firmie kurierskiej DHL, każdego dnia właściwie z każdego miasta w Polsce można wysłać nakrętki. I można powiedzieć, że akcja rozkręciła się na dobre i niełatwo będzie ją zatrzymać. – Miały być zakrętki zebrane dla Sebastiana, ale było ich tak dużo zebranych, że Haneczka skorzystała prędzej z tych pieniędzy – stwierdza Anna Karwot, mama Hani. Bo takie pomaganie może wkręcić.