RegionŚwiat

Alkohol za darmo na ulicy, wyśmienita kuchnia i nowoczesne budowle. Odkrywamy tajemnice Gruzji [Zdjęcia]

Choć w prostej linii z Katowic do gruzińskiego Kutaisi jest około 2,5 tysiąca kilometrów, od tygodnia ich pokonanie zajmuje niecałe trzy godziny. Właśnie tyle trwa lot samolotami linii Wizz Air, które z podkatowickich Pyrzowic startują dwa razy w tygodniu. – Co nas tam ciągnie? Ja myślę, że wszystko. Góry, wspaniali ludzie, ich ta legendarna wręcz gościnność, bardzo dobre jedzenie, ciekawe zabytki. Myślę, że też te niższe niż w Polsce ceny – oznajmia Przemysław Nocuń, Stowarzyszenie Most do Gruzji. To rzeczywiście chyba najczęściej wymieniane przez Polaków powody wyjazdu do Gruzji. Może jeszcze słynne gruzińskie wino i mimo wszystko egzotyka. – Interesujemy się tym regionem od jakiegoś czasu i bardzo nas ciekawi Kaukaz. Dlatego próbujemy w Gruzję uderzyć – mówi Katarzyna Wątroba, turystka z Krakowa.

A uderzać jest w co. W tym roku wybudowano port lotniczy w Kutaisi. Miasto w Autonomicznej Republice Adżarii jest dobrą bazą wypadową zarówno na wschód kraju, w kierunku stolicy Tbilisi, jak i na zachód, w kierunku Morza Czarnego i kurortu Batumi. Tyle, że po znanych z piosenki herbacianych polach właściwie nie ma tuż już śladu. Są za to ślady wielkich przemian. – Batumi bardzo się zmieniło w ciągu ostatnich pięciu lat. Przede wszystkim mam tu na myśli infrastrukturę turystyczną. W całym mieście realizowanych jest wiele projektów. Budowane są nowe hotele – podkreśla Sophiko Gotua, Departament Turystyki i Kurortów Autonom. Rep. Adżarii. Rzeczywiście, tych z każdym rokiem jest coraz więcej. Zarówno luksusowych, jak i ze średniej półki, na hostelach kończąc. Np. w tym zlokalizowanym w centrum miasta za łóżko trzeba zapłacić około 40 zł. – W tę cenę wliczona jest możliwość korzystania z pralki, kuchni, oczywiście pościel, internet oraz bezpłatna kawa i herbata. Tak, że zapewniamy tutaj turystom podstawowy serwis – opowiada Rusiko Chichinadze, Hostel Batumi Globus.

Turystyczny serwis w całym mieście i okolicy jest znacznie bardziej rozbudowany. Świetna architektura, również ta mała, nocne życie, imprezy. Jedną z największych atrakcji jest położony kilkanaście minut drogi od Batumi stuletni ogród botaniczny. – To jest ulubione miejsce młodych ludzi, którzy urządzają tu sobie pikniki. Ogród jest podzielony na trzy części i naprawdę można się tu zrelaksować – stwierdza Salome Chikashua, Ogród Botaniczny w Batumi. I stosunkowo łatwo dojechać. Oprócz autobusów, po Batumi można poruszać się rowerem. Stacje ich wypożyczania zlokalizowane są co kilkaset metrów. Zresztą poza miastem też nie jest najgorzej o czym przekonuje Zoltan Bujna, który rowerem podróżuje ze Słowacji do Pakistanu. – Drogi są dobre. Ludzie są dla mnie mili. Dostałem za darmo śniadanie, tak że spotykają mnie od Gruzinów same dobre rzeczy.

Dobre jest też miejscowe jedzenie. – To jest specjalny adżarski ser, który dzielimy na małe kawałki, potem zalewamy go gotującą się wodą i zostawiamy na kilka minut, a na koniec zalewamy ser stopionym masłem. Nazywamy to burano – opisuje Lia Diasamidze, Adjarian Wine House. To jedna z wielu przystawek opartych na tutejszym serze. Sekret jego smaku to zupełna swoboda miejscowych krów i całkowicie ręczny wyrób. Zresztą jedzenie w Gruzji to prawdziwy rytuał. Placki chaczapurii, pierogi khinkali czy grillowana wołowina. Wieczorne uczty, zwane suprami trwają po kilka godzin. I nikt w tym czasie nie może mieć pustego kieliszka. Najczęściej ma w nim gruzińskie wino. – Produkujemy kilka rodzajów wina, ale naszym największym specjałem jest wino khawery, które ma specyficzny aromat i różany kolor. Wytwarzamy go niewielką ilość, bo winogron do jego produkcji zbieramy tylko 20 ton rocznie – tłumaczy Beka Diasamidze, Adjaran Wine House.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Również z winogron wytwarzana jest miejscowa wódka czacza. Co ciekawe, można się jej napić za darmo na ulicy. Przy wybudowanej przez miejscowe władze wieży alkohol w sezonie letnim leje się każdego dnia przez kilka minut. I tylko pozornie wygląda na to, że Gruzini stanęli na głowie. No chyba, że w konkurencji walki o turystów.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button