Alternatywy 4 – wariant katowicki

– W mieszkaniu są osoby, nawet nie wiedzą co się dzieje. Proszę 2/10, to jest mieszkanie, w którym mieliśmy zamieszkać – mówi Ewa Iwanczenko, która czuje się oszukana przez katowicki TBS. Razem z mężem na mieszkanie z miasta czekali przez kilka lat. W końcu przyszło upragnione pismo, że dostali przydział w nowym budynku TBS-u na ulicy Skowrońskiego. Radość z nowego M3 nie trwała zbyt długo. Gdy pojechali zobaczyć wymarzone mieszkanie mocno się zdziwili. – Po pierwsze pani powiedziała nam, że żaden lokal nie należy się. Ja mówię: ale jakim prawem? – my mamy wskazanie z urzędu miasta. Później troszeczkę zmieniła zdanie – powiedziała, że lokal ten jest już zajęty – wspomina.
Choć wyglądało to wszystko jak Alternatywy 4 – do śmiechu im nie było. – To tak jakbyś wyciągnął los, że wygrał samochód. Idzie pan po samochód, pokazują panu na papierze, że pan ma takie coś, to jest nie do pomyślenia – żali się Andrzej Iwanczenko.
A jednak. Ówczesny prezes TBS-u tłumaczył, że mieszkanie zostało przyznane wcześniej innym lokatorom, którzy czas na zawarcie umowy mieli do końca lutego, ale w końcu zrezygnowali. Wtedy wysłano pismo o przyznaniu mieszkania państwu Iwanczenko. W tym samym czasie Ci co zrezygnowali po mieszkanie wrócili. Zdaniem państwa Iwanczenko – bezprawnie. – Umowa najmu tego lokalu została spisana po terminie wyznaczonym przez spółkę, ale oni tam przecież mieli w regulaminie, że jeżeli ktoś nie zgłasza się w terminie wypada z gry. W tym przypadku z gry wypadli jednak państwo Iwanczenko. – Nie kryjąc jest to wpadka po stronie TBS-u. Z jednej strony podjęte zostały decyzje dyscyplinujące, że jeżeli takie dziury się pojawiają to trzeba je natychmiast zaszyć i przeprowadziliśmy kontrolę z jakiego powodu to się stało – informuje Roman Buła, UM Katowice.
Wobec osób, które były za to odpowiedzialne miały też zostać podjęte decyzje personalne. A urzędnicy zapewnili, że przed nadejściem zimy znajdą dla państwa Iwanczenko nowe mieszkanie. Jak mówi obecny prezes katowickiego TBS-u Stanisław Badura mieszkania zostały zaproponowane. – Wydawało nam się, że to są mieszkania atrakcyjniejsze, bo z własnymi ogródkami, z tarasem.
I do tego z widokiem na torowisko kolejowe. Na to państwo Iwanczenko nie chcieli się zgodzić. – W tej chwili uważam, że to my mamy być zadowoleni. Urzędnicy mają nas zadowolić proponując jakieś mieszkanie, a nie żeby urzędnicy byli zadowoleni, że problemu się pozbyli – uważa Ewa Iwanczenko. W tej patowej sytuacji rozwiązanie na razie jest tylko jedno – mówią przedstawiciele TBS-u. – Są w pierwszej kolejności na liście oczekujących i w momencie kiedy na tym budynku zwolni się jakieś mieszkanie, to wtedy dostaną – zostanie to mieszkanie im zaproponowane – wyjaśnia Stanisław Badura, TBS Katowice.
Pytanie tylko kiedy? – Ja skończyłem 62 lata, także dziesięć lat czekaliśmy na to mieszkanie. Uważam, że następne dziesięć doczekam się tu – oznajmia Andrzej Iwanczenko. Oby nie – pozostaje życzyć.