Anioły w ludzkiej skórze. Poznajcie ludzi, którzy zmieniają świat na lepsze! [WIDEO, ZDJĘCIA]
Kiedyś sama innym pomagała, teraz pomocy innych potrzebuje. Pani Róża przez 15 lat gotowała obiady dla podopiecznych tego hospicjum. U schyłku życia ktoś i do niej wyciągnął tu pomocną dłoń. -Wychodzimy z nimi na ogród, kąpiemy ich, zmieniamy im pampersy , rozmawiamy z nimi, karmimy. Robimy to wszystko, co osoby pracujące, a w zamian mamy dużo ciepłego uśmiechu i może dużo się nauczyć i naprawdę warto, warto tutaj być wolontariuszem i pomagać innym – mówi Tomasz Tomecki, wolontariusz medyczny. W katowicki hospicjum „Cordis” pracuje obecnie ponad 100 wolontariuszy. Każdy z nich musi przejść rozmowę kwalifikacyjną i testy psychologiczne. Ale przede wszystkim musi być dobrym człowiekiem. -To muszą być ludzie o wielkich sercach z chęcią pomocy, o specyficznej osobowości. Tacy, którzy mają dużo ciepła i tacy, którzy chcą zrobić coś dla drugiego człowieka. Coś dobrego. Podzielić się swoją dobrocią – podkreśla Izabela Życzkowska, rzecznik prasowy hospicjum "Cordis".
ZDJĘCIA: Akcja Żonkilowe Pola Nadziei ma zachęcić wszystkich do idei wolontariatu
Nie każdego stać na taki gest serca. O tym, że warto pomagać na całym świecie przypominać mają sadzone we wrześniu żonkile. Te kwiaty są międzynarodowym symbolem nadziei. -Tymi kwiatami chcemy zwrócić uwagę na wszystkich przechodzących obok, bo jednak my ludzie jesteśmy nośnikami nadziei. Pan Bóg z nieba, bezpośrednio nam tej nadziei nie da. On się posługuje ludźmi. Po to stworzył ludzi, żeby ludzie dawali nam nadzieje – mówi ks. Krzysztof Bąk, dyrektor Caritas archidiecezji katowickiej. A ta w takich właśnie miejscach wraca do ludzi. Wie o tym najlepiej Masza, wolontariuszka z Ukrainy, dla której katowickie hospicjum stało się wybawieniem. Znalazła tu swój dom, bo na Krymie zabrakło dla niej miejsca. Teraz pomaga nieuleczalnie chorym pacjentom, pielęgnuje też ogród. -Wiele osób, jeszcze chodzących, pomagają przy tym i się cieszą, bo myślę, że lubią piękno, lubią, żeby było dookoła ładnie. To ich cieszy po prostu – mówi Masza, wolontariuszka z Ukrainy.
A radość sprawić mogą nawet te najbardziej przyziemne rzeczy. Specjałem Pani Beaty jest ziołowa herbata. Ale dzisiaj na obiad serwuje placki ziemniaczane, na deser będzie domowej roboty sernik. Jej kuchnia jest także bardzo często pokojem zwierzeń. -Nie raz się zdarza, że schodzą tutaj właśnie tak wyżalić się, wypłakać, porozmawiać. Potrzebują tej rozmowy. Wtedy ja milczę. O nic wtedy wiem, że nie wolno pytać. Sama też przechodziłam przez taką sytuację i wiem jak potrzebna jest – mówi Beata, wolontariuszka. Pokaż mi co robisz dla innych, a pokażę Ci ile dałeś światu nadziei- to motto przyświeca wielu z nich. Wiedzą że dobro komuś podarowane, w życiu może wrócić do nich jak bumerang.