Region

Anonimowi mieszkańcy solidaryzują się z prezydentem Mysłowic

Być w centrum zainteresowania to przecież podstawa – choć jak twierdzi sam zainteresowany billboardy były dla niego dużą niespodzianką. – Żeby była taka jak jest dobra infrastruktura i żeby miasto się rozwijało. To jest show, który uwielbiam i nie ma to nic wspólnego z mediami. Kochać mnie nie muszą, ale niech wiedzą, że jestem – stwierdza Grzegorz Osyra, prezydent Mysłowic.

Wiedzą i widzą też ci, którym takie poparcie się nie podoba. Mieszkańcom Mysłowic komentarze na temat billboardów trudno ubrać w słowa. Więcej i chętniej za to o sprawie mówią opozycyjni radni. Ich zdaniem takie billboardy to gruba przesada. Co więcej sugerują, że za całą sprawą stać może właśnie prezydent Osyra. Tyle, że dowodów na to brak. – Jego aspiracje są znacznie większe niż być wodzem Mysłowic. Najbliższa przyszłość to potwierdzi – uważa Piotr Oślizlo, mysłowicki radny

Jako przesadną, mysłowicką akcję “billboard”, określają również znawcy marketingu politycznego. – To jest śmieszne i infantylne, nikt w to nie uwierzy. Myślę, że to mało inteligentny pomysł – podkreśla dr Bohdan Dzieciuchowicz, specjalista z zakresu marketingu politycznego.

Prezydent Osyra i kontrowersje to jak naczynia połączone. Jak mówi kandydować w nadchodzących wyborach samorządowych nie zamierza.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button