Atak terrorystyczny w elektrowni Jaworzno [Zdjęcia]

Zamaskowany napastnik, nóż przy gardle zakładniczki i negocjatorzy. Tak wyglądał poranek na terenie elektrowni w Jaworznie. Po kilkudziesięciu minutach policjantom udało się odbić pracownika zakładu. Rola negocjatorów została zakończona. Do gry weszła Natalia Prostek – psycholog. – Będę z tą osobą do momentu przewiezienia jej do miejsca zamieszkania. W między czasie też będzie takie rozeznanie w jakim stanie jest osoba, czy jest w szoku. Trzeba ją troszeczkę uspokoić, przywrócić do równowagi.
Zakładnik został uwolniony, ale dwaj pozostali napastnicy zdążyli na terenie elektrowni zdetonować ładunki wybuchowe. Zarówno porwanie zakładników, jak i detonacja ładunku to część scenariusza, który został przygotowany przez urzędników. – Zgranie służb bezpieczeństwa, które funkcjonują na terenie miasta. Zgranie w ten sposób, żebyśmy wiedzieli dokładnie czy jesteśmy w stanie skoordynować takie działania. W jaki sposób, w jakim czasie, czy jesteśmy skuteczni, dobrze przygotowani, czy mamy dobrą łączność – tłumaczy Marcin Marzyński, UM w Jaworznie.
Osiem wozów strażackich, sześć pojazdów policji. W sumie 37 osób z Jaworzna i Katowic, w tym policyjni negocjatorzy. By ćwiczenia wyglądały bardziej realistycznie nie informowano o tym pracowników elektrowni. – Jest to również test dla nich. Jak oni będą realizowali polecenia służby ochrony elektrowni i też dla niektórych policjantów, dla których jest to też pewnym zaskoczeniem – podkreśla nadkom. Wojciech Głowacz, KMP w Jaworznie.
Takie zaskoczenie służby serwują sobie coraz częściej. W Bielsku-Białej ćwiczą nie tylko w dzień. Co roku strażacy, policja i ratownicy medyczni wykonują wspólnie zadania. – Jest to naprawdę skomplikowane działanie. Zintegrowanie służb w jednym miejscu, zapewnienie sprawności tego działania w szczególności pomocy tym poszkodowanym – stwierdza nadbryg. Marek Rączka, PSP w Katowicach.
Coraz częściej taką inscenizację wykorzystuje się nie tylko w celu szkoleniowym, ale i edukacyjnym. Ku przestrodze. – Jak najbardziej pomaga, bo taki pokaz w naszym przypadku ratownictwa drogowego bardzo przemawia do ludzi – uważa kpt. Aneta Gołębiowska, PSP w Katowicach. Zwłaszcza do tych ludzi, którzy mieli w okazję w takim kryzysowym scenariuszu wystąpić. – To co tam się działo teraz, to były ćwiczenia. Nie mogę wyobrazić sobie tego, co dzieje się naprawdę, bo tak naprawdę jest dziesięć razy gorzej – opowiadał Paweł Raubo.
Dlatego wszystko to po to, by było lepiej, szybciej i sprawniej.