Autonomio wróć!

Do Warszawy wyjechało kilkadziesiąt osób. W rytmie marsza demonstranci przeszli pod gabinet premiera, by złożyć petycję. Zwolennicy autonomii Śląska chcieliby mieć swoje władze regionalne i swój parlament. Do tego właśnie, przez czterdziesci minut, w kancelarii Donalda Tuska przekonywał Jerzy Gorzelik. Przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska wręczył też premierowi koszulkę piłkarską z numerem 10 i przypomnieniem, że Euro 2012 powinno odbywać się właśnie na Śląsku.
Jednak zarówno według przedstawicieli RAŚ, jak i naukowców, którzy uczestniczyli w pikiecie, dążenia autonomiczne Śląska absurdalne w żadnym razie nie są.
Tomasz Słupik, politolog: – Chodzi bardziej o pokazanie, że nasz kraj jest scentralizowany i przez to energia ludzka jest marnowana. Kraj zdecentralizowany, podzielony na samodzielne regiony, które mogą się wedle swoich praw rządzić – to kraj lepszy, wykorzystujący lepiej energię ludzką.
Jerzy Gorzelik: – Wiadomo, że Chorzów jest uznawany za lokalizację rezerwową, więc wierzymy, że ta koszulka skłoni premiera do cieplejszego myślenia o górnośląskim świecie pilłarskim. I coraz intensywniejszego myślenia na temat autonomii dla Śląska, na ksztalt tej baskijskiej, katalońskiej czy bawarskiej.