RegionWiadomość dnia

Awantura o śmieci w Bielsku-Białej

Warta ponad 50 milionów złotych inwestycja, zmieniła życie mieszkańców okolicznych domów w prawdziwy koszmar. Są zbulwersowani, bo jak mówią, zapewniano ich, że żadnych kłopotów z nowym sąsiadem nie będzie. – Każdy ucieka jak od trędowatych. Czujemy się tak, jakbyśmy w szambie mieszkali, bo śmierdzi padliną, jak stare mięso, jakbym głowę miała cały czas w koszu i wąchała to – stwierdza Wanda Homa, mieszka obok sortowni.

Smród ich zdaniem jest nie do zniesienia, dlatego już wystosowali kilka pism do urzędu miasta. Wszystkie bez efektu. – Informujemy, że problem jest nam znany. Mieszkańcy z tego co wiem, domagają się wykupu swoich nieruchomości, to przynajmniej na razie nie wchodzi w grę – Tomasz Ficoń, Urząd Miasta w Bielsku-Białej. Bo zapach nawet ten najbardziej uciążliwy w przeciwieństwie na przykład do hałasu, w żaden sposób normowany nie jest i jego norm przekroczyć się nie da. A tym tokiem rozumowania idąc nie ma też podstaw do interwencji. Nie ma też sensu działek teraz sprzedawać, bo zdaniem mieszkańców ich wartość znacznie spadła. – Kto mi tę działkę kupi? Choćbym chciała sprzedać, gdzie się mam wyprowadzić? Gdzie mamy się wyprowadzić? To są domy i działki za bezcen – stwierdza Janina Kulba, mieszka obok sortowni.

Na sortowni zapewniają, że zakład jest jednym z najnowocześniejszych w Polsce i standardy ma wysokie. – Zarówno pod względem technologii stosowanej do kompostowania, jak i stabilizacji, a szczególnie do sortowania, gdzie ilość automatyki zastosowana jest nieporównywalna na skalę krajową – na chwilę obecną – twierdzi Piotr Prochot, kierownik kompostowni.

Poza tym, co warto zaznaczyć, nieprzyjemnego zapachu przy tego typu zakładach całkowicie wyeliminować się nie da. Rozgoryczonych mieszkańców ten fakt jednak nie przekonuje. Bo to nie tylko smród, ale podobno również harcujące po całej okolicy szczury. – Możemy się zamienić na miesiąc, dwa. Nich państwo z miasta, urzędnicy, przyjadą tutaj. Odstąpi im cały budynek, a my wyprowadzimy się na ich miejsce. Niech poczują jak tutaj niby nic nie śmierdzi – mówi Ewa Stańczykiewicz, mieszka obok sortowni.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Do bielskiej sortowni każdego dnia trafia ponad 200 ton odpadów, do kompostowni, z której wydobywa się największy fetor nawet 80 ton. Trafiają tu śmieci od blisko 270 tysięcy mieszkańców. Tych niezadowolonych jest znacznie mniej. Ale w akcie desperacji gotowi są na wszystko. – Jeżeli to nic nie pomoże, żadna interwencja, pisma, czy telefony do inspekcji sanitarnej, to będziemy w stanie to zablokować – zapowiada Jan Stańczykiewicz, mieszka obok sortowni. Na razie przed wyjściem z domu blokuje ich uciążliwy ich zdaniem sąsiad. na pomoc, którego liczyć raczej nie mogą.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button