RegionWiadomość dnia

Awaryjne lądowanie w Pyrzowicach. Kolejna awaria Boeinga

Naprawianie Boeinga, który miał zawieść turystów do Egiptu trwa. Planowo, miał wylecieć tuż po 8 rano. Jednak pasażerowie długo nie zagrzali miejsca w swoich fotelach. – Mówi nam się, że musimy opuścić samolot, bo jest awaria. Nikt nam nie mówi jaka. Stewardessy nabierają wody w usta, ale wszyscy widza po wyjściu z samolotu, że prawy silnik Boeinga ma zdjętą obudowę – mówi Jacek Stefaniak, pasażer samolotu. Po usunięciu awarii, udało się wystartować. – Pilot odezwał się w komunikacie, że z uwagi na problemy techniczne będziemy wracać do Katowic, będziemy krążyć ponad godzinę, żeby spalić paliwo, wysuniemy podwozie, żeby paliwo szybciej się spalało i wylądujemy normalnie w Katowicach – mówi.

Ten scenariusz potwierdzają władze lotniska. Jak przekonuje jego wiceprezes, lądowanie Boeinga było z gatunku rutynowych. – Wylądował w procedurze normalnej, bez ogłaszania jakiejś sytuacji awaryjnej, bez ogłaszania akcji samolot, także nic się na szczęście złego nie wydarzyło – zapewnia Leszek Budka, wiceprezes Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego. Decyzję pilotów o powrocie do Katowic pochwala ekspert lotniczy, Cezary Orzech. Według niego kontynuacja lotu, przy zagrożeniu rozhermetyzowania się kadłuba, mogłaby się skończyć tragicznie. – Jeżeli nie daj Boże, doszłoby nie tyle do rozhermetyzowania, ale nawet do otwarcia jakiejś części samolotu, może to grozić w ogóle jego rozerwaniem – mówi.

Do tego na szczęście nie doszło. Jedyną stratą pasażerów oprócz zszarganych nerwów, będzie… krótszy urlop.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button