Bajki (nie) z lamusa

Choć o Misiu Uszatku dzieci słyszały wiele, to mają więcej ukochanych przez siebie bajkowych postaci. – Wesoły, grzeczny, zawsze stara się pomagać – mówi Małgosia Gronowska. Od razu wiadomo, że chodzi o… Reksia.
Bajkowe postaci uśmiech na twarzach wywołują od kilkudziesięciu lat. Teraz stały się temat bardzo poważnej wystawy. Wszystkie na prawdę bajkowe i wbrew pozorom – niełatwe do zdobycia. – Epoka PRL-u była taka, że wiele rzeczy wyrzucaliśmy, zostały one zapomniane – mówi Anna Grabińska – Szczęśniak, kurator wystawy.
Wojciech Jama bajkowy świat, a raczej to, co służy do jego produkcji, próbuje odtworzyć od lat. – Te bajkowe postaci nie tylko dla mnie są ważne, nie tylko u mnie powodują jakieś wzruszenie, ale również inni ludzie dostrzegają w nich jakąś magię – stwierdza. Bezsprzecznie – żartuje Otokar Balcy i wspomina czasy, gdy jego nazwisko pojawiało się w kreskówkach. – Było zapamiętywane z czołówek tych filmów. Oczywiście czasem to utrudniało, czasem ułatwiało życie. Parę tam może mandatów nie zapłaciłem w związku z tym – przyznaje.
Ciężką pracą płacili za to, za niezwykłe efekty. W jeden dzień powstawały 2,5 sekundy bajki. – Raz były ręce za długie, raz za krótkie. Raz za grube nogi, raz za cienkie nogi. Były szyje, ale okazało się, że bez szyj lepiej było można poruszać, animować – wspomina Marian Wantoła, animator, współtworzył “Bolka i Lolka”.
Niezwykłe postaci poruszają i wychowują do dziś. A przedszkolaków przekonują do nich rodzice, którzy dość mają agresywnych kreskówek. – Czasem oglądam takie bajki, że muszę przełączyć na inne, bo te są troszkę dla mamy brzydkie – mówi Kuba Walkiewicz.
– W bajkach bardzo dużo można znaleźć złych cech, złych emocji, nie takich, jakbyśmy sobie życzyli, a Miś Uszatek to bardzo skromna postać – stwierdza Agnieszka Ciołek, przedszkole im. Misia Uszatka w Katowicach. Dzięki takim wystawom dla dziesiątek innych bajkowych postaci z tego okresu, nigdy nie nadchodzi pora na dobranoc.