Bal ekonomistów

Być może tanecznym krokiem trudy studenckiego życia pokonuje tu przyszły lub przyszła Minister Finansów. Jak wiadomo, nie tylko przyszłym ekonomistom do tanga trzeba dwojga. Niektórych połączyła więc wspólna miłość do liczb. – Poznaliśmy się na obozie adaptacyjnym organizowanym przez parlament studencki. Byłam jego opiekunką i tak się zacieśniła ta znajomość – wspomina Sandra Frej, studentka Uniwersytetu Ekonomicznego.
Znajomość podstawowych figur ekonomistom nie jest obca. Z nimi trzeba jednak uważać, zwłaszcza gdy w grę wchodzą … procenty, a te podobno przyswoić można bardzo szybko. – Trzeba troszkę nogom dać luzu, wypić trochę i dopiero na parkiet – wyjaśnia Łukasz Cieślik, student Uniwersytetu Ekonomicznego.
Popisy na parkiecie – niekoniecznie giełdowym – trwają już od trzech lat. Dwa poprzednie bale organizowała Akademia Ekonomiczna. Uniwersytet Ekonomiczny bawił się po raz pierwszy, bo katowicka uczelnia kilkanaście tygodni temu zmieniła nazwę. – Pomysł balu zrodził się kilka lat wcześniej. Uważaliśmy, że trzeba wypełnić pustkę, która dotąd była i sądzę, że uczelnia urosła do takich rozmiarów – stwierdza profesor Jan Pyka, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego.
Skala tegorocznego balu zaskoczyła organizatorów. W Kapeluszu w chorzowskim parku bawiło się ponad pięćset osób. Oprócz studentów, byli też ci, którzy ostatnie egzaminy mają już dawno za sobą. – Lubiliśmy się przebierać na bale, bo robiliśmy bale przebierańców, piżamowców, jakieś tematyczne bale z różnych okazji. 250 osób w akademiku który mieścił 200, ale jak było trzeba to nawet 400 się wepchnęło – mówi Wiesław Rola, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Ekonomicznego.
Kiedyś studenci bawili się głównie w studenckich klubach lub akademikach. Z ekonomicznego punktu widzenia takie rozwiązanie było nieco tańsze. – Mieliśmy różne imprezy, ale nie było takiego dużego balu, który łączyłby całą społeczność akademicką – mówi Urszula Maciąg, absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego.
Przed całą społecznością trzeba się pokazać. Kosmetyczka, fryzjer, zakupy – wiadomo po co. Prawdziwa ekonomistka przeszukując sklepowe półki zwraca uwagę na ceny. Ekonomiczny zmysł w starciu z promocjami zbliża do sukcesu, ale go nie gwarantuje. – Na głowie mam kwiat w kolorze pasującym do sukienki, oprócz tego sukienka jest wykonana z satyny, złote buciki i myślę, że całość się dobrze komponuje – mówi Jessica Bąk.
Po takim zarządzaniu kapitałem przyszły ekonomista może odczuć pustkę w budżecie. – Kobiety mają trochę gorzej pod tym względem powiedzmy z uwarunkowań społecznych, bo społeczeństwo oczekuje, by kobieta była bardziej podrasowana – wyjaśnia Krystian Krupa, absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego.
Ekonomicznie często znaczy oszczędnie, ale na stołach przyszłych specjalistów od kapitału kryzysu nie widać. – To jest medialny kryzys, bo gdyby kryzys był tego balu mogłoby w ogóle nie być, a jeżeli byłby to skromny. Natomiast wystarczy przejść się z kamerą, zobaczyć jak są stoły zastawione – mówi Piotr Daszczyński, absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego.
Studenci świętują 74. urodziny uczelni. A na każdym kroku widać miłość, rzecz jasna do ekonomii.