Barany w Wiśle

W każdym stadzie znajdzie się przynajmniej jeden baran. I choć na codzień spotkac je mozna gdzie indziej, to dziś rodziny Baranów opanowały rynek w Wiśle. efekt:
Na pierwszym zlocie osób o nazwisku Baran, przyznawano że czasami bywa nie łatwo. Przezwiska, beczenie, ooo tak jak dziś pobeczeliśmy sobie, tylko to beczenie takie – mówi Wojciech Baran. I właśnie tego obawiała się Joanna Psuja wychodząc za Andrzeja Barana. Namawiała go do przyjęcia jej nazwiska, ale upartego narzeczonego nie udało jej się przekonać. Sama została panią Baranową i teraz nie żałuje: Przynajmniej się można z niego pośmiać, nie mam najmniejszego problemu, żeby przedstawić się, że nazywam się Joanna Baran.
Nazwisk odzwierzęcych jest w Polsce aż 400 tysięcy. Ale nazwisko nazwisku nie równe. I jednak o człowieku świadczy. Władysław Wilk, spotkania z Baranem nie wspomina zbyt dobrze: Był na studiach, ale krótko, bo po pierwszym roku wyleciał. Baran się nazywał.
Językoznawcy nie mają wątpliwości jak takie nazwiska powstawały. Jeżeli kogoś chciało się określić, jakąś cechą, no właśnie porównywanie do zwierząt to bardzo dobry sposób nazywania cech ludzkich, nadawało mu się takie przezwisko, które stawało się nazwiskiem – tłumaczy Jolanta Tambor, językoznawca. Ale mając takie nietypowe, bo baranie nazwisko, trzeba było sobie jakoś radzić. Dla Andrzeja Barana odwaga to podstawa: Jak komuś coś nie pasowało to z barana, zawsze można się porozumieć w języku zwierzat, jak ktoś beczał to jak mu odbeczałem, co se będę żałował.
Żal mogą mieć jedynie właściciele innych nazwisk, że tym razem o nich nie pomyślano. Kto wie być może doczekają się swojego zlotu.