Będą pieniądze dla wykonawców autostrady A2

Problemy przy budowie autostrady A2 nasiliły się w ostatnich tygodniach. – Oni nam nie płacili, ale my cały czas pracowaliśmy. Powiedzieliśmy, że to trzeba robić, są zagrożone terminy, mamy tu ludzi, nie powiększajmy tych swoich strat – mówi Krzysztof Zadrożny, podwykonawca firma Techno Car.
Prace na autostradzie wstrzymali Chińczycy, a nie jak wcześniej informowano podwykonawcy. Przedstawiciele chińskiego konsorcjum Covec tłumaczą, że nie mają pieniędzy, bo z płatnościami zalega Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. – Sprawdziłem wczoraj wszystkie raporty, nie zalegamy chińskiemu konsorcjum z żadnymi wypłatami. Planowana wypłata na koniec maja jest przygotowana. Krajowy fundusz drogowy ma pieniądze, jeżeli tylko zobaczymy właściwy przerób należycie udokumentowany i potwierdzony oczywiście, że wypłacimy – deklaruje Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury.
Większa część pracowników z budowy wyjechała już do domów. Agnieszka Korejwo pracuje w jednym z hoteli, w którym są zakwaterowani. Jak mówi jeszcze do niedawna była ich tutaj ponad setka. – Z jednej firmy miałam około 50 pracowników, dziś jest ich dwóch, powyjeżdżali – mówi. Część z nich nie ma też uregulowanych rachunków za noclegi. – Było kilku panów, którzy siedzieli sobie na przykład tydzień. Nie mieli żadnej pracy, narzekali na to, że nie mają za to płacone, także siedzą w ogóle bezczynnie. Dostaną może jakieś 30 zł, a jakoś ten tydzień trzeba przeżyć – dodaje.
Z tym może być coraz trudniej. Jeden dzień takiego przestoju to strata dla firmy rzędu 20 tysięcy złotych. Kwoty z jakimi zalega chińskie konsorcjum są znacznie większe, nawet rzędu kilku milionów. – Zawinił COVEC, nie zapłacił. Jeżeliby zapłacił, nie byłoby tutaj tego spotkania, nie byłoby Was i nas – stwierdza Sławomir Przydarz, firma Transped.
Chińczycy wygrali przetarg na budowę dwóch z pięciu odcinków autostrady A2 ze Strykowa do Konotopy. Niespełna 50 kilometrów drogi postanowili wybudować znacznie taniej od pozostałych wykonawców. Gdy oni jeden kilometr autostrady budują za około 26 milionów złotych pozostali biorą za to nawet dwa razy tyle. – My też nie pracujemy po takich cenach jak oni by pewnie chcieli. Oni by chcieli, żebyśmy pracowali za pół tej ceny, ale to jest nierealne. Musieli przewidzieć to chyba, to jest ich promocja i wejście na rynek europejski – mówi Krzysztof Zadrożny, podwykonawca firma Techno Car.
Dziś w chińskim konsorcjum nikt o ryzyku, kosztach i zobowiązaniach nie chciał przed kamerą rozmawiać. Przed kamerą uciekali też jego pracownicy. Rozmawiali za to w Warszawie. Prezes chińskiego konsorcjum, przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz Ministerstwa Infrastruktury. Efektem rozmów jest oświadczenie. – Oświadczenie o tym, że zostaną spłacone wszystkie należności, a prace postępować będą w należytym tempie – mówi Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury. O to może być trudno, bo takie oświadczenie nie satysfakcjonuje większości podwykonawców, którzy już zapowiedzieli, że na budowę wrócą dopiero wtedy, gdy pieniądze trafią na ich konta.