RegionSilesia Flesz

Będą się kręcić przez 56 godzin w Śląskim Wesołym Miasteczku. Chcą pobić rekord Guinnessa na diabelskim młynie dla Natalii [Zdjęcia]

Dziś za sprawą tej dwójki i ich niecodziennego pomysłu, największe w Polsce diabelskie koło ma szanse zapisać się na kartach historii. Tym razem nie tylko Śląska. – Piękne widoki, piękne miasteczko i piękne wspomnienia z dzieciństwa. Motywacja, żeby pobić ten rekord – podkreśla Marcin Halbiniak, uczestnik bicia rekordu Guinnessa. Dwójka śmiałków w 56-ciogodzinną podróż wyruszyła po 8 rano, by pobić rekord Guinnessa. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem zakończą ją w niedzielne popołudnie. W trakcie bicia rekordu gondolę wolno opuszczać im jedynie na pięć minut w każdej godzinie. – Poprzedni rekord był bity w Chicago. Tam miał kolega gondolki oszklone, miękkie i fajne, a my to robimy po polsku – mówi Janusz Kryczka, uczestnik bicia rekordu Guinnessa.

 

Guinness to jednak nie jedyny ich cel. Mężczyźni chcą zebrać pieniądze na leczenie ciężko chorej dziewczynki. – Natalka przyszła na świat z wadą serca. Przez to, że miała wadę serca przebywała siedem miesięcy na sztucznym sercu, co doprowadziło do rozległego takiego udaru mózgu i w tej chwili właściwie z tym walczymy – wyjaśnia Artur Leszczyński, tata Natalki. Pomóc może przeszczep komórek macierzystych. Tego skomplikowanego zabiegu mogą podjąć się specjaliści z Indii. Koszt zabiegu – 150 tysięcy złotych. Przez najbliższe dwa dni gondola będzie ich drugim domem, będą w niej jeść i spać. Rozrywki dostarczyć mają nie tylko widoki, ale też karty i laptop. Bicie rekordu, to nie tylko wyzwanie dla tej dwójki, ale również dla leciwej już gwiazdy Śląskiego Wesołego Miasteczka. – Każda z atrakcji ma co roku przeglądy, tak że jest jakby w pełni bezpieczna i posiada wszystkie dokumenty. Tutaj specjalnie gondola została przygotowana, żeby było wiadomo, każdy kto przyjdzie do niedzieli, do niedzielnego popołudnia mógł zobaczyć, że akurat w tej gondoli jest pan Janusz – opowiada Łukasz Buszman, Park Śląski.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Gwiazda postawiona w 1982 roku, mierząca 35 metrów, wciąż pozostaje tu jedną z dosłownie największych atrakcji. – Bardzo byśmy się cieszyli, gdyby również wesołe miasteczko nie było naszą dobrą kartą historii, ale również nowoczesnym miejscem wypoczynku. Na razie nie widzę takich działań, które by w krótkiej perspektywie do tego doprowadziły – stwierdza Mirosław Sekuła, marszałek województwa śląskiego. Odświeżyć wizerunek miasteczka ma tak zwana misja Dania, czyli zakup za niemal dwa miliony złotych urządzeń z likwidowanego parku rozrywki. Dwadzieścia z nich ma być dostępnych już w tym roku. Na tym jednak nie koniec. – Park Śląski poszukuje inwestora dla Śląskiego Wesołego Miasteczka, tak więc szukamy i próbujemy modernizować Wesołe Miasteczko różnymi kanałami. Nie tylko licząc na środki finansowe ze strony marszałka województwa – oznajmia Paweł Cebula, Śląskie Wesołe Miasteczko.

 

Z tej strony, na wsparcie próżno czekać, ale dzięki pierwszej w Polsce próbie ustanowienia takiego rekordu wesołe miasteczko stara się na własną rękę walczyć o klientów i zachować uśmiech w od lat niewesołej sytuacji.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button