AlarmKrajRegionŚwiatWiadomość dnia

Będzie bojkot czeskich produktów w Polsce? To odpowiedź na czeskie kontrole polskiej żywności

Nie tak dawno jeszcze poza prawem, dziś już w pełni legalnie. Na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia ruch na cieszyńskim Moście Przyjaźni jak za dawnych lat. Alkohol, słodycze, wędliny. Bez względu na czasy, polityczne układy i bariery, by na świątecznym stole niczego nie zabrakło, po obu stronach granicy, gotowi byli i są na wiele poświęceń. -Jak nie szło, to ja miałam specjalne pozwolenie, a wszystko kupowałam polskie, ja robię polską wigilię, tradycyjną polską wigilię, opłatek musi być, wszystko – mówi Anna Pustufkova, mieszkanka Czeskiego Cieszyna. Wyprodukowane w Polsce, czy w Czechach, tu nie ma to najmniejszego znaczenia. Decyduje jakość i cena. -Nie wszystkie produkty, które są dostępne tutaj na Czechach, można kupić u nas w Polsce, ta różnorodność pochodzenia załóżmy no nie wiem, choćby śliwek suszonych, tych kupionych po polskiej stronie, a czeskiej, no jest to jakaś różnica. Dlatego jak ktoś lubi, to jak najbardziej może udać się na czeską stronę – przekonuje Agnieszka Sepkowicz, mieszkanka Cieszyna .

 

 

W ostatnich latach kierunek przepływu towarów był jednak zgoła odmienny. Czesi coraz chętniej sięgają po polskie produkty. -Mleczne produkty na pewno, no i po mięso też chodzę bo wychodzi taniej – mówi Grażyna Rychlik, mieszkanka Czeskiego Cieszyna. I o ile wśród mieszkańców decydują względy ekonomiczne, politycy na obydwu brzegach Olzy kierują się nieco odmiennymi kryteriami. Problemy zaczęły się gdy jeden z dyrektorów czeskiej Państwowej Inspekcji Rolnej i Żywności, zarządził, by polskie produkty trafiające na rynek naszych południowych sąsiadów były poddawane szczegółowym kontrolom. -Ci właściciele sklepów, hurtowni, to mają gorzej, w Polsce nie mają problemów kupić, tylko tam mają problem. Muszą jeszcze gdzieś tam do jakiś urzędów jechać, zgłaszać, że będą przewozić, takie rzeczy. Niby Unia, a wie pan, wszystko pootwierane rynki, a wszystko utrudnione – mówi Grzegorz Lipa, sprzedawca na targu w Cieszynie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

 

I to do tego stopnia, że polsko-czeska wojna handlowa rozgorzała na całego.  -W Czeskiej instrukcji, która się ukazała 8 grudnia, wymienione są te artykuły, które podlegają embargu rosyjskiemu, czyli widać wyraźnie że chodzi tutaj o interes grup, pewnych grup – mówi Roman Włodarz, Śląska Izba Rolnicza. Które mają problemy ze zbyciem towarów na własnym wewnętrznym rynku. Konflikt narósł do tego stopnia, że rozwiązać udało się go dopiero w Brukseli. -Minister Jureczka potwierdził, że nie był świadom tego, że tego typu instrukcje są wydawane i że może to w sposób szczególny dotyczyć polskiej żywności. Jednocześnie pokazał dane, z których nie wynika, żeby polska żywność była w sposób szczególny kontrolowana – mówi Marek Sawicki, minister rolnictwa. A już na pewno, jak zapewniają politycy, nikt nikogo do bojkotu zakupów po sąsiedzku nie nawoływał. Polityka polityką, a życie na polsko-czeskim pograniczu toczy się własnym rytmem. Tu nikt nie wyobraża sobie świąt bez polskich wędlin, czy czeskich słodyczy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button