RegionWiadomość dnia

Będzie sensacja?! Pod Orzeszem jest ponad miliard ton węgla?! Chcą go wydobywać Niemcy

W sielskim krajobrazie obrzeży Orzesza już niedługo królować może coś całkiem innego. Kopalnia. Ciężki sprzęt za kilka dni będzie jeździł między Królówką, a najstarszą dzielnicą Orzesza. Maszyny będą szukały potwierdzenia, że kopalnie w powiecie mikołowskim opłaca się budować. -Ciągnąć może i by ciągło fajne wypłaty i wszystko, nie? 8 godzin i nie interesuje mnie nic. Czy leje czy nie leje, idą i zrobią swoje – mówi Adrian Figura, mieszkaniec Orzesza. Tu, chodź nie ma jeszcze kopalni, prawie każdy w niej pracuje. Adrian Figura chciałby kontynuować rodzinną tradycję. -Tata też pracuje w Łaziskach. Tutaj też kopalnia na Suszcu jest 3 km stąd, no i ludzie dojeżdżają i nie ma problemu – dodaje Adrian Figura, mieszkaniec Orzesza. -Pracuję na kopalni, na Bolesławie, miałabym blisko, no nie 🙂 -Czyli fajnie by było gdyby kopalnia była na miejscu? – Chyba nie, nie. Raczej nie – mówi Maria Latusek, mieszkanka Orzesza.

Krajobraz górniczy w tym miejscu to na razie melodia przyszłości. Jednak nie tak odległej. Jak mówi Jerzy Markowski, prezes spółki która jest odpowiedzialna za budowę zakładu, nie inwestują w ciemno: -Udokumentowane zasoby węgla w ilości 1,2 mld ton i to są zasoby udokumentowane do poziomu 1000 metrów. Kopalnia która ma powstać w tym miejscu miałaby pewność fedrowania przez kolejnych 90 lat. Rocznie na powierzchnię wydobywanych byłoby 3 miliony ton węgla. Pewna praca dla półtora tysiąca osób. Być może już za trzy lata. -Ten obszar górniczy ja oferuję już trzeciemu inwestorowi. Najpierw mieli być Hindusi, którzy nie wytrzymali procesu koncesyjnego – za długo. Potem był pan Kulczyk, który nie mogąc zbudować elektrowni na północy Polski stracił zainteresowanie węglem. Dziś są to Niemcy – mówi Jerzy Markowski, prezes Silesian Coal, były wiceminister gospodarki.

Giełdowa spółka z Berlina, która już ma siedem kopalń w Indonezji i trzy w Republice Południowej Afryki. Inwestor, którego władze Orzesza chcą tu zatrzymać. -Najgorszym rozwiązaniem byłoby, gdyby ktoś z zewnątrz np. z Żor czy z Suszca sięgnął po te złoża i je wydobył spod Orzesza, a my byśmy mieli tylko szkody górnicze – uważa Andrzej Bujok, zastępca burmistrza Orzesza. Bo to, że ktoś po bogate orzeskie złoża w końcu sięgnie – to pewne. Blisko jest m.in. z należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni. Jednak JSW póki co nie ma ochoty na nowe złoża pod Orzeszem. Gotowa jest za to na współpracę. Górnicy zatrudnieni przez Niemców będą mogli zjeżdżać pod ziemię szybami jastrzębskiej spółki. -Robimy to już w przypadku naszych własnych kopalń. Choćby w KWK Borynia-Zofiówka która jest kopalnią 3-ruchową i możemy ciągnąć wydobycie każdym z jej szybów. Jeśli pojawi się konkretna propozycja na pewno ją przeanalizujemy – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.

Węglowy boom, który dopiero zaczyna się w Orzeszu, trwa od kilku miesięcy w Mysłowicach. Tu swoją kopalnię chcą postawić warszawiacy. -Tylko ręce zacierać. -Siedzicie na pieniądzach? – :))) na pieniążkach i to kurde na jakich pieniążkach. Czarne złoto jakby nie było – cieszy się na ewentualne zyski Henryk Mendyk, mieszkaniec Mysłowic. Spółka Niwka skończyła już próbne odwierty. I choć ich wyniki są tajemnicą, to nam udało się ustalić, że plany inwestycyjne w Mysłowicach nabrały tempa. -Firma deklaruje zatrudnienie 2,5 tys. osób i z pewnością ten argument będzie również przedstawiany mieszkańcom. Czy on będzie dla nich przekonujący – czas pokaże – podkreśla Kamila Szal, Urząd Miasta w Mysłowicach. Czas na inwestycje jest teraz najlepszy od lat. Potężny kryzys w branży niemal powalił górniczych gigantów. To moment, aby nowi na rynku mogli ugrać najwięcej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button