RegionWiadomość dnia

Będzie trasa rowerowa łącząca Giszowiec z Nikiszowcem?

Żeby rowerem jeździć po Katowicach często sama siła mięśni nie wystarczy. Nie raz potrzebna jest też siła woli. – Obecnie jesteśmy tutaj po prostu w powijakach, bo ja przedzierałem się przez lasy jak buszmen. Chcę dotrzeć do żony na Murcki, a jadę z centrum Katowic. Jest jakaś tam obwodnica, ale to przez Dolinę Trzech Stawów. Ja po prostu chcę jechać na azymut i ja chcę czuć się bezpieczny – stwierdza Adam Meisnerowicz, rowerzysta. Tak jak wszyscy rowerzyści, którzy codziennie próbują dojechać z Giszowca do Nikiszowca.

Tyle, że na razie o bezpiecznej jeździe mogą tylko pomarzyć. – Tiry jeżdżą, trąbią, nie dają spokojnie jechać. No ewentualnie zostają chodniki, ale po chodnikach też jest nie za bardzo – mówi Tadeusz Leśniak, który codziennie pokonuje rowerem drogę między Nikiszowcem a Giszowcem.

Bardzo chce to zmienić Zdzisław Majerczyk. Po to, aby ludzie przy okazji rowerowej wyprawy nie kluczyli i mogli zwiedzić ciekawe miejsca, Majerczyk proponuje stworzenie trasy łączącej Giszowiec, Janów i Nikiszowiec. – Motoryzacja tak się rozwinęła daleko, że ulica Szopienicka, która była naturalnym połączeniem została rozjeżdżona samochodami i nie ma teraz połączenia turystycznego między Nikiszowcem i Giszowcem – wyjaśnia.

Takim połączeniem może być szlak rowerowy, który w planach zaczyna się przy stawie Janina, potem biegnie m.in. przy giszowieckim Parku Pod Lipami, dalej przy ośrodku Bolina, następnie do Nikiszowca, gdzie kończy się przy Galerii Szyb Wilson.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Chociaż to na razie tylko plany, na ich realizację pomysłodawcom udało się już zdobyć pieniądze. Wniosek projektowy był na tyle dobry, że jedna z polsko-amerykańskich fundacji postanowiła przeznaczyć na niego 11 tysięcy złotych. I nie chodziło tylko o przyjemność z jazdy na rowerze. – Sama trasa ma w założeniu łączyć nie tylko pokolenia, czyli ludzi, którzy będą ją tworzyć, ale też wszystkich mieszkańców, zarówno Giszowca, jak i Janowa i Nikiszowca – zaznacza Waldemar Jan z Centrum Aktywności Lokalnej w Nikiszowcu. Którym jednak w realizacji projektu “Rowerem wokół Nikiszowca” potrzebna jest pomoc.

Chodzi o to, żeby zaznaczyli miejsca i oznaczyli drogi, że tu są rowery – mówi Majerczyk. Oni, czyli urzędnicy, którzy sprawę znają i deklarują, że projekt z Nikiszowca na pewno nie pójdzie w odstawkę. – Myślę, że będziemy mogli współuczestniczyć w tym przedsięwzięciu na tyle, na ile będzie to możliwe. Będziemy się starali pomóc w uzgodnieniu przebiegu tego szlaku rowerowego w jego oznakowaniu oraz w zabezpieczeniu – zapewnia Katarzyna Staś z wydziału rozwoju UM w Katowicach.

Takich inicjatyw powinno być znacznie więcej – uważają ci, dla których jazda rowerem po Katowicach to nie tylko przyjemność, ale przede wszystkim praca. – Jeździłem za granicą w Amsterdamie. To po prostu jest totalnie inna bajka, nie do porównania są Katowice i Amsterdam. Tam wszyscy na rowerach jeżdżą, rower jest tam “Bogiem”, że tak powiem – przyznaje Radosław Białek, kurier rowerowy.

Aż takiego uznania dla swoich rowerowych pomysłów, pasjonaci z Nikiszowca nie oczekują. Ale jeśli nadal z taką pasją będą realizować swoje plany, to poziom amatorskiego kolarstwa w Katowicach być może uda się podnieść.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button