Bez pancernej kasy

– Poświęciłem kawał swojego życia i zdrowia. Bo tak naprawdę ja rozumiem, że dla pewnych ludzi to nie przedstawia jakiejś specjalnej wartości, czy w ogóle wyglądu. Natomiast dla mnie to jest naprawdę oczko w głowie, najważniejsza sprawa w moim życiu, jeśli chodzi o sprzęt pancerny – oznajmia Grzegorz Klimczak, który rekonstruuje czołg 7TP. Jedyna w kraju sprawa, która właśnie za sprawą Grzegorza Klimczaka na własnych gąsienicach miała opuścić garaż w 70. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej. Ale rekonstrukcja kosztuje znacznie więcej. Na jej dokończenie pasjonatom brakuje 25 tysięcy złotych. – Najtrudniejsze jest to, że dużo elementów trzeba po prostu kombinować i dużo dorabiać z różnych innych rzeczy – dodaje Piotr Ogrodzki, który pomaga przy rekonstrukcji.
Warto, bo ten czołg to jedno z większych osiągnięć polskiej myśli technicznej – przekonuje historyk, prof. Zygmunt Woźniczka. – Była to konstrukcja udana, bardzo szybka, groźna, bo ta armata 37 mm. Słabością tego czołgu był słaby pancerz. Była to konstrukcja, którą zamierzano potem modernizować. Oraz słabą stroną była ich liczba. Ze 150 egzemplarzy, które walczyły podczas drugiej Wojny Światowej, zostały jedynie rozrzucone po terenach walk części. Teraz tę produkcję wspomaga… amerykańska produkcja filmowa. Te czołgi powstają na potrzeby najnowszego filmu Stevena Spielberga. – Troszeczkę zaskakujące, że właśnie produkcja niemieckiego czołgu pozwala na to, żebyśmy mogli tymi pieniędzmi zarobionymi tutaj płacić odbudowę polskiego czołgu – wyjaśnia Rafał Bier, Prywatne Muzeum Broni Pancernej w Bielsku-Białej.
W którego odbudowę jeszcze w latach dziewięćdziesiątych nikt nie wierzył. – Pierwszą naszą opcją jest, aby taki sprzęt w Polsce był. Po drugie, aby jeśli to możliwe, był publicznie dostępny. Po trzecie, aby muzeum mogło od czasu do czasu przy szczególnych okazjach pokazać tego rodzaju rzeczy – mówi prof. dr hab. Janusz Cisek, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. Problem w tym, że jak mówi Wacław Widuchowski z Grupy Śląsk, z takich rekonstrukcji korzystać chcą wszyscy. Sponsorować ich nie ma kto. – Przypominają sobie o nas, militarystach, kiedy potrzebujemy urozmaicić jakieś spotkanie czy wydarzenie. Ale tak, to uzyskanie jakiejkolwiek dotacji… Zawsze się zasłaniają potrzebami ważniejszymi.
Tacy ludzi w swoich staraniach mogą więc liczyć tylko na prywatną… pancerną kasę.