Bezdomni opanowali osiedle przy ul. Dąbrowskiego w Dąbrowie Górniczej

Do obecności bezdomnych mieszkańcy osiedla przy ulicy Dąbrowskiego zdążyli się już przyzwyczaić. – Znoszą najróżniejsze rzeczy, typu stare materace, stare kołdry, stare poduszki, szmaty. Wywalają wszystko z tych śmietników. Obok śmietników jest bardzo brudno, boimy się o stan sanitarny, poza tym Ci panowie mają najróżniejsze potrzeby fizjologiczne, które robią na miejscu – opowiada Magdalena Ligenza, mieszkanka osiedla
Według dzikich lokatorów problem leży jednak gdzie indziej. – To się nie podoba sprzątaczce byłej. Ona zbiera puszki i my jej przeszkadzamy, bo ona by pozbierała, a tak to my mamy. Mieszkańcy osiedla w spisek nie wierzą, dodatkowi lokatorzy to dla nich często duży problem. – Do śmietnika to jest strach dojść, bo może Ci ludzie nie są groźni, ale wygląd i ich zachowanie. Nawet dojścia nie ma do kubła, żeby wyrzucić, bo ich nie raz jest więcej niż kubłów – mówi Feliks Pluczyński, mieszkaniec osiedla.
Bezdomni zarzucają im jednak brak wyrozumiałości, nie potrafią zrozumieć dlaczego przeszkadzają: – Tam zajęte, tam jest zajęte. Idźcie tam na górę, tam tak samo. Nie w każdym. Problem wydaje się wiec prosty do rozwiązania. – W bieżącym roku większą część tych śmietników na naszym osiedlu zostanie zamknięta. Myślę, że to w jakiś sposób może nie wyeliminuje, ale znacząco ograniczy ten problem – uważa Tadeusz Orbik, kierownik administracji osiedla.
Do tego czasu mieszkańcy muszą się jednak uzbroić w cierpliwość. Niewiele pomoże też wzywanie Straży Miejskiej. – Przyjeżdżamy i rozmawiamy, że tam przeszkadzają ludziom w dojściu do śmietnika. Te osoby wychodzą i albo wracają po chwili jak my odjedziemy, ewentualnie przechodzą do boksu obok – wyjaśnia Władysław Guzik, Straż Miejska w Dąbrowie Górniczej.
Samą obecnością przepisów nie łamią, zostaje więc czekać aż znajdą atrakcyjniejsze miejsce, a administrujący osiedlem dotrzymają słowa.