Bilans strat po nawałnicach

To były sekundy – tyle, jak mówią mieszkańcy wystarczyło by idący z góry strumień wody podmył jedyną drogę dojazdową do kilku domów w Ślemieniu na Żywiecczyźnie. – Tragedia. Nie dało się w ogóle dojechać do domu, a woda to szła i szła. Ten potok to już się tak musiał zebrać i wszędzie się lało – mówi Waleria Mazgaj, mieszkanka Ślemienia. Nie tylko lało, ale i wiało. Nawet potężne drzewa nie oparły się nawałnicy. Na szczęście dla Jacka Szczeliny drzewo spadło na słup energetyczny, a nie stojący naprzeciwko jego dom. Energetycy kilkanaście godzin po burzy naprawili ostatnie zniszczenia w tej górskiej miejscowości. Strażacy z żywiołem walczyli równie długo. – Trzeba było przystąpić do zabezpieczenia oczyszczalni ścieków, gdzie trzeba było przygotować worki z piaskiem – opowiada Bronisław Sroka, OSP w Ślemieniu.
Nie wszędzie i nie wszystko udało się zabezpieczyć. Powyrywane drzewa, podtopione posesje i zniszczone drogi to krajobraz po burzy, która nawiedziła także okolice Częstochowy i Zawiercia. Mieszkańcy i samorządowcy liczą straty. – To są szkody duże, wiele dróg jest uszkodzonych. Sama infrastruktura drogowa pochłonie masę środków finansowych – informuje Małgorzata Pępek, wójt Ślemienia. Budowa dróg i naprawa podmytych mostów to najbliższa przyszłość. Mieszkańcy zagrożeni podtopieniami nie patrzą w niebo z optymizmem. – Jest zmartwienie, jest ryzyko, że jeszcze raz powróci ta nawałnica. Nie daj Boże i będziemy odcięci od świata – stwierdza Józef Jeleń, mieszkaniec Ślemienia.
Ten scenariusz jest możliwy, bo zniszczona droga może się jeszcze bardziej osunąć. Najbardziej zagrożone ulewami jest południe regionu. – Trzeba się liczyć z tym, że to układy atmosferyczne jakie są nad Polską, będą się przemieszczały na naszą stronę. Możliwe, że nie będą to tak intensywne opady, jak wczoraj – zaznacza Mirosław Wilga, Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Żywcu. Bo w walce z żywiołem i jego skutkami nieprędko będą mogli odpocząć od pogodowego zamieszania.