Bilet niezgody

Dla fanów Ruchu – piętnaście złotych, dla Górnika dwa razy tyle. Marek Lipnicki, od lat wierny kibic Górnika, mówi krótko: skandal. – Po równo powinni płacić, a nie, że jeden tak, jeden tak. Jak już to po równo. Władze Niebieskich, które ustalały ceny biletów nie chciały dziś odpowiedzieć na pytanie skąd rozbiezności cenowe. Negocjacje w tej sprawie mają się odbyć jutro. Kibice Ruchu problemu nie widzą, bo jak mówią trzy dychy – nie majątek i fani konkurencyjnej drużyny z Zabrza nie zbiednieją. – Jak na taki mecz, z takim rywalem jakim jest Ruch, to moim zdaniem nie jest wcale wielką kwotą – mówi Bobas, kibic Ruchu Chorzów.
Władze Górnika specyficzną logiką cenową są zaskoczeni, dlatego chcą sprawe wyjaśnić. – Nie będzie to podgrzewanie atmosfery, nie będzie to budowało murów, nie będzie to powodowało wzrostu animozji między kibcami, a wręcz przeciwnie, dla nas jest to szansa na to, żebyśmy pokazali, że mimo tego, że są jakieś rozbieżności jesteśmy w stanie siąść do stołu – uważa Jędrzej Jędrych, prezes Górnika Zabrze. Dobra wola swoją drogą, a przepisy swoją. Jak podkreśla dziennikarz sportowy Wojciech Todur, takie sytuacje generują konflikty jeszcze przed meczem. Meczem, który i bez tego zamieszania określany jest mianem wysokiego ryzyka. – Jest przepis, który jakby świadczy na korzyść fanów Górnika i w ogóle klubu z Zabrza. Ceny tych miejsc, na których usiądą kibice Górnika, powinny być takie same dla takich samych miejsc dla kibiców Ruchu. No i tutaj jest proporcja, nawet 100%.
Kibice Górnika zapowiadają, że jeśli sytuacja się nie wyjaśni, to zamiast sportowego dopingu będą cześciowo puste trybuny.