BioBazar w Katowicach. Zdrowa żywność to nie żywność ekologiczna. Nie dajcie się nabrać
Produkcja w pełni naturalna. Aby chronić warzywa przed mrozem trzeba było poświęcić sporo czasu i pieniędzy. – Czasem na zdrowiu lepiej nie oszczędzać i cieszę się, że stać mnie na to, że czasem mogę sobie coś takiego kupić. Wiem, że nie każdego stać i dzisiaj też nas niektóre ceny zaszokowały – mówi Joanna Badura-Sitko, klientka BioBazaru w Katowicach.
Warszawiacy do cen powinni być już przyzwyczajeni. W stolicy BioBazar to cotygodniowa norma od trzech lat. W tym roku organizatorzy ekożywnością postanowili podbić Śląsk. – Chodziło nam o znalezienie takiego dużego skupiska ludzi. Wiemy, że w Warszawie jest około 3 milionów ludzi. W Katowicach, w całej aglomeracji, konurbacji śląskiej jest podobnie – mówi Agnieszka Saternus, BioBazar – Warszawa.
O dużym zainteresowaniu zdrową żywnością świadczy duża liczba wystawców. Do Katowic z całej Polski przyjechało ich kilkudziesięciu. – Ludzie oczekują jakości. Dobrej jakości. W związku z tym, jeżeli już posmakują czy dobrego jajka, czy dobrego ziemniaka, to natychmiast go szukają i oczekują tego – stwierdza Eugeniusz Sieński, wystawca z woj. mazowieckiego.
Za takie oczekiwania trzeba jednak słono zapłacić. Jedno jajko kosztuje dwukrotnie więcej niż w zwykłym sklepie. Ceny oferowane na BioBazarze są jednak i tak dużo niższe niż te w sklepach ekologicznych. W przypadku ziemniaków, marża nakładana przez sprzedawcę może sięgać nawet 400% ceny producenta. – Tutaj kupujemy bezpośrednio od producenta albo hodowcy, co ma wpływ na jakość i na cenę tych produktów. Nie mamy wszystkich pośredników, kupujemy bezpośrednio od rolnika – tłumaczy Joanna Żuchlińska, BioBazar – Katowice.
Część tych produktów spełnia surowe kryteria jakości upraw biodynamicznych. Otrzymują one dobrze znane ekofanom, oznaczenie Demeter. – Wszystko się zamyka jakby w cyklu jednego gospodarstwa. Trzeba mieć swoje zwierzęta, wyprodukować swój nawóz, nawieźć swoje pola, uprawić swoje zboże i samemu je przetworzyć – wyjaśnia Bogdan Smolorz, BioPiekarz.
Są jednak wystawcy, którzy proponują produkty niespełniające eko warunków. Średnio co piąty z nich certyfikatu ekologicznego jeszcze nie posiada. – Nie wszystko jest tutaj certyfikowane ekologicznie. Niektóre rzeczy są regionalne, ale niektóre rzeczy są po prostu takie standardowe. Łosoś norweski hodowlany – to jest najgorsza rzecz na świecie – mówi Dagmara Szmal, klientka BioBazaru w Katowicach. Gdy już na nią trafimy – jak przestrzegają żywieniowi eksperci, warto modzie na eko nie dać się zwieść. – Żywność ekologiczna jest to żywność, która nie zawiera pestycydów i nawozów sztucznych. Natomiast zdrowa żywność to marketingowy, że tak powiem chwyt. Dużo osób to myli – tłumaczy Barbara Krawczyk, dietetyk kliniczny. A taka pomyłka może sporo kosztować. Nie tylko zdrowie, ale i portfel.