Bitwa o KWK Kazimierz-Juliusz wygrana. Kolejna 1 października w Warszawie?
Tym razem bez roszczeń i z wdzięcznością. A dziękować jest naprawdę za co, bo finał negocjacji przyniósł prawdopodobnie znacznie więcej niż górnicy z kopalni Kazimierz-Juliusz i ich rodziny mogły się spodziewać. Zaległe wypłaty, umowy na czas nieokreślony i oddłużenie mieszkań zakładowych. Co więcej, pracownicy sosnowieckiej kopalni będą mogli w najbliższej przyszłości wykupić je na preferencyjnych zasadach.
Sukces związkowców, jak mówi były wiceminister gospodarki, ułatwił start nowego rządu i zbliżające się wybory. – Wszyscy są w stanie dzisiaj pójść na każde prawie ustępstwo, jak widać, nie bacząc na to, co się będzie działo, jeżeli ten proceder się przyjmie. Kopalń, których złoże się kończy – takich jak kopalnia Kazimierz-Juliusz – jest w polskim górnictwie jeszcze kilka – zaznacza Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
Same protesty nie sprawią, że węgla w nich przybędzie. Co może oznaczać ciągłe dokładanie do nierentownych zakładów. – Niech związki sobie zdadzą sprawę, że w końcu trzeba poprawić efektywność pracy w górnictwie, uruchomić te obszary, te rezerwy, które jeszcze są, bo oni dzisiaj stoją na straży niezmieniania tego, co jest w polskim sektorze górniczym – mówi Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A.
Jeśli już, to zmienia się tych, którzy w polskim górnictwie próbują cokolwiek zreformować. Protest w kopalni Kazimierz-Juliusz miał wpływ na odwołanie Romana Łoja – prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego. Teraz jego obowiązki przez najbliższe tygodnie pełnić będzie były wojewoda śląski. – Oddelegowanie Zygmunta Łukaszczyka do pełnienia obowiązków prezesa zarządu do czasu wyłonienia nowego prezesa. Myślę, że w trybie najszybszym jak można wyłonimy prezesa i wiceprezesa – zaznacza Jan Klimek, szef Rady Nadzorczej KHW S.A.
Z kolei nowa premier, która pierwszego października ma wygłosić expose, może być spokojniejsza. Zaplanowany na ten dzień protest górników w stolicy, jak dziś zdecydowali związkowcy, będzie miał charakter pokojowy. Nie tylko ze względu na pomyślny finał negocjacji w sosnowieckiej kopalni, ale także obietnice dane w trakcie blokady polsko-rosyjskiej granicy. – Nie możemy jakąś jedną nieodpowiedzialną petardą doprowadzić do tego, że wszystko to, co podczas tych dwóch protestów zostało pozytywnie załatwione, będzie w opinii publicznej negatywnie odbierane – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".
Podobnie złagodzić obyczaje wśród związkowców udało się też w maju tego roku Donaldowi Tuskowi. Podczas szczytu węglowego zapowiedział między innymi stworzenie programu naprawczego dla Kompanii Węglowej oraz powołanie państwowych składów węgla. Te i inne zapewnienia zatrzymały plany zmasowanego protestu górników. Tym razem, jak widać, pani premier też się to udało.