Bitwa o lwa

Tysiąc złotych miesięcznie, właśnie tyle na utrzymanie tygrysa bengalskiego z chorzowskiego ZOO przeznaczy Ruda Śląska, której prezydent – Andrzej Stania ma do chorzowskiego ogrodu szczególny stosunek. – To jest nasze ZOO. My się tutaj wychowaliśmy. A teraz dzięki Rudzie łatwiejsze będzie wychowanie tygrysa Tarzana. Mięsa na pewno mu nie zabraknie. – Dziennie otrzymują od pięciu do dziesięciu kilogramów na osobnika w tej chwili. Raz w tygodniu mają głodówkę, ponieważ w przyrodzie niecodziennie udaje im się coś upolować – tłumaczy Arnold Dąbrowski, kierownik działu zwierząt drapieżnych śląskiego ZOO.
Natomiast Gliwice chciały sponsorować lwy, ale dały uprzedzić się Katowicom. – Gliwice były po słowie, ale nazwijmy to trochę ociąganiem. Natomiast Katowice podziałały, że tak powiem konsekwentnie do końca – wyjaśnia Kazimierz Dul, p.o dyrektora Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. I nadal twierdzą, że nikomu nic sprzed nosa nie sprzątnęły. – To, że miasto Gliwice nie może się z tym pogodzić, że wolno działa, to nie jest mój problem. My jesteśmy bardzo otwarci na współpracę i tę współpracę deklarujemy – deklaruje Waldemar Bojarun, rzecznik UM Katowice.
Bo przecież nie ma sensu w takiej sprawie dzielić włos na czworo. – Jeśli miastu Gliwice bardzo zależy, to my jesteśmy gotowi jednego lwa oddać miastu Gliwice po to, żeby miało swój zrealizowany cel, chociaż później niż planowało – oświadcza Waldemar Bojarun, rzecznik UM Katowice. To odwracanie kota ogonem – odpowiadają w Gliwicach. Jak zapewnia rzecznik tamtejszego urzędu – Marek Jarzębowski nagły zwrot w sprawie lwów, to wina nie tylko Katowic, ale i jednego z pracowników ZOO. – Co on może, jak mu szef powiedział: Katowice biorą. I koniec. No nie tak do końca koniec. Prezydent Gliwic na dniach dostanie pismo z propozycją odkupienia od Katowic jednego z lwów. – Nie ma na ten temat żadnej decyzji. Choć przypuszczam, że chyba nie będzie specjalnie o czym rozmawiać, bo to jest taka troszkę zabawa małych dzieci w piaskownicy – uważa Marek Jarzębowski.
Kiedy Katowice i Gliwice przetrawią całą sprawę na pewno dojdą do porozumienia – ocenia dumny z adopcji tygrysa Andrzej Stania. – To jest ich sprawa. Ja myślę, że znajdą jakiś rozsądny kompromis. Natomiast my wybraliśmy tygrysa, bo był.
Wolnych zwierząt jest znacznie więcej, a skok na kasę kolejnych miast dopiero przed nimi.