Blady strach padł na bibliotekarzy. Ktoś kradnie hurtowo drogie książki!

Książek z bibliotecznych półek w Piekarach Śląskich zniknęła blisko setka. Złodzieje upodobali sobie przede wszystkim literaturę science-fiction oraz popularno-naukową. Scenariusz zawsze ten sam. Trzech mężczyzn i kobieta wchodzili do biblioteki, zapisywali się i wypożyczali książki. Problem pojawiał się, gdy minął termin ich zwrotu. – Upomnienia wysłane na piekarskie adresy, które nam państwo podali, wróciły do nas z adnotacją, że adresat nieznany, albo nigdy go nie było, albo w ogóle nie ma takiego numeru domu – mówi Aleksandra Zawalska-Hawel, Miejska Biblioteka Publiczna w Piekarach Śląskich.
Słuch zarówno po książkach, jak i wypożyczających – zaginął. Żeby odkupić skradziony księgozbiór, dyrekcja biblioteki musiałaby wyłożyć ponad trzy tysiące siedemset złotych. O szajce miłośników literatury została już poinformowana piekarska policja. – Na co dzień to przestępcy w książkach, padają ofiarami policjantów. Teraz książki padły ofiarami przestępców. Ale jak to życie, i jak książki, skończy się to happy endem – stwierdza asp. sztab. Rafał Jankowski, KMP w Piekarach Śląskich.
Jednak do literackiego happy endu jeszcze daleko. To, że w Piekarach Śląskich ginęły przede wszystkim książki fantastyczne, nie dziwi publicysty Dziennika Zachodniego, Marcina Zasady. Według niego, każde miasto ma inną, również literacką specyfikę. – W psychologii istnieje takie określenia jak eskapizm. To jest ucieczka od codziennych problemów i trosk w świat ułudy, fantazji i iluzji. Jak możemy się domyślać, życie w Piekarach nie należy do łatwych, w dodatku mamy dziś najkrótszy dzień w roku – mówi.
W Piekarach działała szajka. Jednak nie próżnują też indywidualni złodzieje. Dzieła literatury znikają z pociągów, czy księgarń. Czasem jednak skruszone serce sprawia, że egzemplarz wraca. Raczej później, niż wcześniej. – Zdarzyło się, że pies rozgryzł Jana Andrzeja Morsztyna – dosłownie. Ale również zdarzają się takie sytuacje, że książki po 40-50 latach są przysyłane na adres Biblioteki Śląskiej – mówi Jan Malicki, dyrektor Biblioteki Śląskiej.
Do Piekar jeszcze nikt, nic nie przysłał. Najważniejsze jednak, że bibliotekarki odczytały zamiary nieuczciwych klientów.