Błękitni rycerze

Współcześni błękitni rycerze różnią się od swoich średniowiecznych poprzedników na pewno wyglądem. Jednak serce mają tak samo szlachetne, a może nawet i bardziej. Przekonały się o tym dzieci z zabrzańskiego domu dziecka. Tu rycerz w błękitnej zbroi i na mechanicznym koniu oznacza jedno – przyjaciel. – To są stróże prawa na motorach, natomiast dla naszych dzieci to są bardziej wujkowie i ciocie, którzy przyjeżdżają nie tylko w takie dni jak święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc, ale też w takie dni normalne – wspomina Lucyna Skutnik, dyrektor Domu Dziecka w Zabrzu. Wtedy przyjeżdżają po prostu z nimi pobyć czy porozmawiać – na przykład o marzeniach. Jeśli się da – to je spełniają. – Tak jak ostatnio naszym marzeniem było moim i koleżanki grać na gitarze, przywieźli nam gitarę i co przyjeżdżają próbują nas uczyć grać na tej gitarze – opowiada Kamila, wychowanka Domu Dziecka w Zabrzu.
Oprócz tych mniejszych i bezcennych spełniają także – te większe. Dla dwóch niepełnosprawnych chłopców z Chełma Śląskiego ufundowali specjalistyczny podnośnik. Teraz chcą zebrać pieniądze dla chorego Sebastiana z Mysłowic. Tym co robią chwalić się jednak – nie chcą. – Największy wysiłek jaki się wkłada rekompensuje uśmiech dziecka, nie ma nic lepszego od zadowolonego dziecka, od uśmiechniętego dziecka – uważa Jarosław Adamczyk, Blue Knights Poland VIII. Na co dzień są twardzielami i łapią przestępców pracując w różnych komendach. Ale jak mówią – w takich miejscach jak dom dziecka – serce mięknie każdemu z nich. – Za przykład podam chłopaka z Ustronia, który wsiadł na motor i pojechał pod Chiński Mur. Nie było mu ciężko, ale kiedy pierwszy raz go zabrałem do domu dziecka i jedna z dziewczynek złapała go za rękę i zapytała: wujku, a dlaczego Wy to dla nas robicie?, to widziałem co się z nim dzieje i mówiłem tylko żeby tam nie było, nic nie chcę widzieć – opowiada Piotr Cygankiewicz, president Blue Knights Poland VIII.
To co robią doceniają także ich przełożeni i nie kryją zadowolenia, że takich rycerzy mają w swoich szeregach. – Cieszymy się właśnie, że swoje emocje przenoszą na pomoc innym, w tym momencie są to emocje pozytywne, które są przenoszone na pomoc dzieciom, efekty sami Państwo widzą – stwierdza nadkom. Dariusz Wesołowski, KMP w Zabrzu. Klub motocyklowy Blue Knights to jednak stara historia, która rozpoczęła się za wielką wodą. – Siedemdziesiąty czwarty rok, jeden z policjantów stwierdził, że fajnie byłoby zebrać taką ekipę policjantów, którzy nie tylko w służbie jeżdżą na motocyklach, ale i poza służbą – wyjaśnia Piotr Cygankiewicz, president Blue Knights Poland VIII.
Potem już poszło dalej. Dziś ten klub zrzesza ponad dwadzieścia tysięcy członków z dwudziestu ośmiu krajów. W Polsce jest ich osiem. Ale już niebawem może być znacznie więcej, bo co chwile zapisują się do niego kolejni policjanci. – Jak się dowiedziałem, że taki klub istnieje momentalnie podjąłem działania w tym kierunku, aby w tym klubie być, poznałem dzięki temu wiele wspaniałych osób – zachwala Robert Tarapacz, który wstąpił do klubu Blue Knights rok temu.
Których pasją są motory i pomaganie innym. Błękitni rycerze mają swoje hasło ”Ride with pride” – czyli jedź z dumą. Patrząc na to co robią łatwo zrozumieć dlaczego.