Blokada drogi

Bączki, palą gumy i w ogóle szaleją tak, że bardzo często wypychają swoje samochody z trasy, a bywa że i z mojego płotu. O treningu wiedziała policja, a teren był zabezpieczony. Trening odbył się pod opieką Automobilklubu Śląskiego. Był tutaj przedstawiciel z uprawnieniami, który był odpowiedzialny za zabezpieczenie trasy, żeby nikomu się nic nie stało. Ale może się stać. Właśnie to miejsce na naukę upodobali sobie początkujący kierowcy. Jest tutaj miejsce na to, żeby podszkolić trochę dzieci w jeździe samochodem. Spokojnie jest,… ale tylko czasami. To wlasnie na uroczysku spotykają sią wlaściciele stuningowanych pojazdow, żeby sprawdzic, ile da się z nich wycisnąć. Okoliczni mieszkańcy postanowili więc za wszelką ceną utrudnić jazdę tak niedzielnym kierowcom, jak i pseudo-rajdowcom. I postawili blokadę. Sposób okazał się tak skuteczny, że uniemożliwia przejazd również zwykłym kierowcom. A Urząd Miasta rozkłada ręce.
Roman Penkała, rzecznik UM: – No, jeżeli to jest prywatny teren, to my wlaściwie mamy bardzo ograniczone możliwości. Chyba, że to co jest na tym jego terenie, zagraża bezpieczeństwu mieszkańców, to wtedy podejmujemy działania. Praktycznie na uroczysku wolno wszystko. ale tylko pozornie.
Sylwia Wylon, rzecznik KMP: – Pomimo, że ten teren nosi status drogi wewnętrznej, osoba która będzie tam sprawcą kolizji albo wypadku drogowego, będzie podlegala takim samym przepisom ruchu drogowego, jak każdy inny uczestnik. Uroczysko to kukułcze jajo, którym nikt nie chce się zająć. Blokada stoi, wariaci jeżdżą i pewnie będzie to trwało tak długo, aż w końcu ktoś się tam zabije.