Blokowanie negocjacji?

Choć potrafią badać wzrok, sami nie widzą najlepiej swojej przyszłości. Ponad miesiąc po proteście sytuacja nadal jest napięta. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest zwolnienie dyscyplinarne lidera protestu doktora Makra Czekaja, która wstrząsnęła załogą. Ewa Rogula w białym miasteczku pojawiła się jako jedna z pierwszych. Nie wyobraża sobie dalszych działań bez “naszego doktora” – jak nazywają Czekaja pracownicy kliniki. – Na pewno go będziemy bronić. Nie wiemy jeszcze jak, ale na pewno nie zostawimy i nie pozwolimy na zwolnienie go w ten sposób i takimi metodami – przyznaje Rogula, pielęgniarka.
W szpitalnych kuluarach szepcze się, że nowy dyrektor Andrzej Drybański chce pokazać twardą rękę i doprowadzić do szybkiego wyciszenia protestu. – Sprawa jest oczywista, chodzi o to, żeby pozbawić mnie możliwości wzięcia udziału w mediacjach. Widocznie jestem niewygodnym przeciwnikiem, lepiej odbywać te mediacje beze mnie – uważa Marek Czekaj, przewodniczący Komitetu Obrony Okulistyki, który został zwolniony dyscyplinarnie.
Dyrekcja szpitala klinicznego w specjalnym piśmie wystosowanym do związków zawodowych zarzuciła doktorowi, że protest był przejawem złej woli i próbą wywołania negatywnej atmosfery wokół dyrekcji oraz narażał pacjentów na uszczerbki na zdrowiu. Najgroźniejsze dla zdrowia pacjentów miały być badania, które przeprowadzone zostały na terenie białego miasteczka. Takie zarzuty spotkały się z niemal natychmiastową odpowiedzią zarządu śląsko-dąbrowskiej “Solidarności”, której członkiem jest doktor Marek Czekaj. – Przedstawiciele związku są zdania, że zarzuty są mocno naciągane, a ich celem jest wyłącznie zastraszenie załogi – stwierdza zarząd związku w piśmie ustosunkowującym się do zwolnienia dr Marka Czekaja.
Cała sytuacja mocno zdziwiła Krystynę Ptok, która od początku uczestniczyła w mediacjach toczących się w białym miasteczku. Jednak jej zdaniem plany odsunięcia doktora Czekaja od negocjacji w Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego da się pokrzyżować w bardzo prosty sposób. – Każda ze stron, która bierze udział w dialogu może powoływać ekspertów i nie wykluczone, że zostanie powołany jako ekspert – wyjaśnia Ptok z ZZPiP w Katowicach. Pytanie tylko, czy będzie do czego. – Mediacje są prowadzone poza moim zasięgiem percepcji. Ja uważam, że są w ogóle czymś niepotrzebnym – podkreśla Andrzej Drybański, dyrektor kliniki okulistycznej.
Taka postawa dziwi wicewojewodę Adama Matusiewicza, który od początku starał się o to, by obie strony spotkały się przy jednym stole. – Pozbawianie pracy w okresie negocjacji osoby, która stoi na czele grupy protestującej stawia w ogóle znak zapytania czy jest wola faktyczna prowadzenia negocjacji – komentuje Matusiewicz.
Jednak zdaniem profesora Wojciecha Pluskiewicza, woli nie było nigdy. Pluskiewicz twierdzi, że choć doktor Czekaj nie jest pracownikiem Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, za jego zwolnieniem stały właśnie władze uczelni. –Z całą pewnością można stwierdzić, że taki jest stan prawny w tym kraju, że za działania dyrektorów szpitali odpowiada właśnie rektor jako organ założycielski. Tak jak za działania szpitali marszałkowskich odpowiada marszałek, a samorządowych prezydent miasta. Tak że to są bardzo proste zależności – wyjaśnia prof. Pluskiewicz, który pisze blok o sytuacji w klinice okulistycznej.
I jakkolwiek by nie oceniać działań Komitetu Obrony Okulistyki, którego Marek Czekaj jest przewodniczącym, zdaniem Judyty Watoły z “Gazety Wyborczej”, jego zwolnienie to nieprzemyślany ruch. –To jest niemądre dlatego, że doprowadza do sytuacji zaognienia się konfliktu w szpitalu – zaznacza Watoła.
Bo już wiadomo, że skutek może być zupełnie inny. – Stał się już symbolem, a trzeba przyznać, że tylko człowiek nierozsądny obala symbole, bo one stają się jeszcze mocniejsze – mówi Rogula. Tak jak nierozsądne jest rozwiązywanie węzła, jeszcze mocniej go zaciskając.