Bluesowe święto po raz 30

Występy na Rawie, które szczególnie zapadły w pamięci fanom to główny punkt programu. Do Spodka zjadą gwiazdy, które były już gościem festiwalu.
– Obojętnie, gdzie by się pisało to jest ‘nie’ dla muzyki blues, bo nie wiedzą w ogóle, nie znają tematu, a mówią nie – stwierdza Irek Dudek.
Ale niezależnie ile takich ‘nie’ Irek Dudek by usłyszał, poddać się nie zamierza.
– Irek jest wielkim pasjonatem, jest indywidualistą, jest człowiekiem, który jak się uprze, to swój cel osiągnie i próbuje mimo przeciwności – mówi Aleksandra Szatan, Polska Dziennik Zachodni.
Cel Irka Dudka, za którym goni już od kilkudziesięciu lat, to stworzenie największego zamkniętego bluesowego festiwalu na świecie. Do Spodka zjeżdżają prawdziwe tuzy muzyki bluesowej, które w takich składach często grają jedynie tutaj.
– Facet podszedł do mnie i mówi: gratuluję trzydziestej Rawy, wie pan co powiem panu – do mnie przyjaciele przyjeżdżają z Paryża i z Rzymu, żeby zobaczyć James Blood Ulmera razem z Vernonem Reidem, bo nigdzie indziej nie grają – wspomina Irek Dudek.
W tym roku znów zagrają. Tak jak i inne gwiazdy, które gościły już na festiwalu. Między innymi The Nightcats i Nora Jean Bruso.
Oprócz tego masa zespołów na bocznej scenie. Będą też niespodzianki, takie jak album ze zdjęciami z poprzednich edycji festiwalu. Zdjęcia do niego wykonał Łukasz Rak. – Jeszcze trwają rozmowy jak on ostatecznie będzie wyglądał, natomiast album jest dodatkiem do wystawy.
Swoje prace zaprezentują studenci Akademii Sztuk Pięknych. Po raz pierwszy też odbędzie się konferencja naukowa na temat bluesa.
– Pamiętajmy, że w sumie ojcem czy praojcem i jazzu i rock’n rolla zawsze był blues to właśnie Muddy Waters powiedział, blues ma teraz dziecko jest nim rock’n roll – informuje Jerzy Kossak, współorganizator festiwalu.
Solenizant 9 października skończy trzydzieści lat. Jego ojciec w przyszłym roku sześćdziesiątkę, ale o muzycznej emeryturze nie ma mowy.