Bogdan Marcinkiewicz – polityk mimo woli

Platforma doceniła Marcinkiewicza już pół roku temu i ceni nadal. Trudno się temu dziwić, skoro szerzej nieznany i praktycznie anonimowy kandydat wywalczył dla partii mandat w Parlamencie Europejskim. Swoim wynikiem pobił m.in. wicewojewodę Adama Matusiewicza. – Ten dodatkowy element jakim jest nazwisko pana posła tutaj również zadziałał, ale nie tylko, bo on jest znany w swoim środowisku, w swojej części województwa. Myślę, że on teraz stara się pokazać, że ten wybór był wyborem uzasadnionym – uważa dr Jan Olbrycht, europoseł PO. Wiele osób tuż po wyborach nie miało wątpliwości, że miejsce w europejskich ławach dla tego człowieka to owszem zasługa Marcinkiewicza, tyle że tego nieco bardziej znanego. – Żyjemy w takich czasach, w których bardziej liczy się nazwisko i twarz. W tym wypadku nie było twarzy, ale było nazwisko i to zadziałało – stwierdza dr Marcin Gacek, politolog, UŚ.
Teraz twarz już jest i to coraz bardziej znana. Również politycznym przeciwnikom. – Wielokrotnie go widywałem w postaci materialistycznej, namacalnej, chociaż go nie dotykałem, więc być może słowo namacalny nie jest najlepsze. Dajcie mu się rozkręcić. Zobaczymy, być może ciężkie są początki. On nigdy nie był politykiem – stwierdza dr Marek Migalski, europoseł PiS. I zapewnia, że nic się w tej sprawie nie zmieniło: – Nie jestem politykiem i na pewno nim nie będę. I to nawet mimo takich deklaracji byłego wicepremiera Grzegorza Schetyny. – Być politykiem i zajmować się polityką to nie wstyd, a przynajmniej tak trzeba uważać i trzeba tak robić, żeby tak było.
Mandatu w Europarlamencie Marcinkiewicz rzeczywiście się nie wstydzi. A do zarzutu o wejście do Europarlamentu na plecach, a właściwie nazwisku byłego premiera, podchodzi z dużym dystansem. – W gronie swoich kolegów i przy okazji jakichś kolacji, jeżeli ktoś mówi coś o wyborach to mówią: Bogdan ty się nawet nie odzywaj, więc ja tego nie komentuję w ogóle. Komentuje za to specjalista ds. kreowania wizerunku Rafał Czechowski. Jego zdaniem nawet jeśli ktoś lub coś zyskuje sympatię dzięki komuś lub czemuś innemu, nie musi być niczym złym. – Dobrym przykładem jest przyprawa Kucharek, produkowana zresztą w naszym województwie. Początkowo bardzo podobna do słynnej Podravki okazała się być na tyle dobrym produktem, że przebojem zdobyła rynek.
Czy Marcinkiewicz na stałe zdobędzie rynek wyborczy – na razie trudno wyrokować. Jego partyjni koledzy uważają, że szanse na pewno ma. – To jest nowy poseł, ale rzeczywiście taki stara się, bardzo jest pracowity, bardzo się przykłada do swojej pracy – mówi Jan Olbrycht, PO.
I właśnie taki wizerunek ma sprawić, że w kolejnych wyborach Marcinkiewicz wystartuje już jako znany europoseł ze Śląska, a nie posiadacz nazwiska byłego premiera.