Bojkotują śląskie derby

Tomasz Hajto, piłkarz Górnika, tym, że na stadionie nie będzie kibiców chorzowskiego klubu, specjalnie się nie przejmuje. – To dobrze, będzie spokojnie na trybunach. Będziemy mieli pełne trybuny naszych kibiców, to jest tylko, tylko bije dla nas na plus – uważa Hajto, piłkarz Górnika Zabrze.
Jan Rudy, który na mecze zabrzańskiej drużyny chodzi od sześćdziesięciu lat, mówi, że dawniej na meczach było spokojniej, a i o bojkotach mowy nie było. – Myśmy chodzili na mecze, nawet człowiek piwo wypił na meczu, nie było sytuacji, żeby jakieś bójki były czy coś – mówi Jan Rudy, wieloletni kibic Górnika Zabrze.
Górnik Zabrze jako gospodarz jest zobowiązany do przydzielenia kibicom gości pięciu procent biletów z ogólnej puli. To zasada która w rozgrywkach ekstraklasy obowiązuje od lat. W tym przypadku będzie to około siedemset pięćdziesiąt wejściówek. – Nie mamy szans dać więcej biletów, to jest po pierwsze, a po drugie, będziemy mieli więcej miejsca dla naszych kibiców – stwierdza Krzysztof Hetmański, dyrektor sportowy Górnika Zabrze.
Rzeczniczka Ruchu Chorzów, Dorota Jagodzińska podkreśla jednak, że kibice nie zostaną pozostawieni sami sobie. – Nasi kibice będą mieli okazję obejrzeć mecz na telebimie – mówi Jagodzińska, rzeczniczka Ruchu Chorzów.
Fani Ruchu za całą sytuację obwiniają działaczy Górnika.
Paweł Czado, dziennikarz “Gazety Wyborczej”, twierdzi, że bojkot derbów, to dla tych kibiców Ruchu, którzy jednak na spotkanie się wybiorą, mały problem. – Jeśli jakiś kibic bardzo będzie chciał zobaczyć ten mecz Ruchu, to pewnie go zobaczy. Tylko będzie musiał wziąć sobie pewnie na wstrzymanie i nie cieszyć się w momentach, kiedy cały stadion się smuci, nie płakać, kiedy cały stadion się cieszy – uważa Czado, dziennikarz.
Na razie płaczą i denerwują się kibice Ruchu. Choć co ciekawe, gdy podczas ostatniego spotkania obu drużyn w Chorzowie, na stadionie zasiadło pięć procent kibiców z Zabrza – żadnych protestów nie było.