RegionWiadomość dnia

Bolesny rozwód, czyli jak ze spółdzielni w Będzinie wspólnotę wydzielano…

Cień nadziei na to że teraz będzie tu lepiej. Bo choć pozornie bez większych zmian, zmiany zaszły tu diametralne. -Jeśli ludzie chcą decydować sami tam gdzie mieszkają o każdej złotówce, o każdym wydatku, to dzięki wspólnocie to osiągną – uważa Jerzy Sobczyk, który założył wspólnotę mieszkaniową. Sobczyk cel osiągnął dopiero po dwóch latach. Dzięki niemu mieszkańcy bloku przy Kniewskiego w Będzinie jako pierwsi w tym mieście zamienili dotychczasową “wspólnotę” na wspólnotę mieszkańców. -Dużo by chciało natomiast, gdy przychodzi do konkretów i ludzie by musieli podjąć jakiś wysiłek, to wtedy ten zapał mija – mówi z kolei Grzegorz Mościński. On wie bardzo dobrze, jak dużym wysiłkiem jest samodzielne zarządzanie. Od lat bowiem wspiera mieszkańców, by ci zamiast spółdzielni wybierali wspólnoty. Jego zdaniem taki ruch niesie same korzyści: -Opłaty za zarządzanie tą nieruchomością pobierane przez spółdzielnie mieszkaniowe są wyższe niejednokrotnie nawet dwukrotnie niż opłaty, które uiszczane byłyby na rzecz zarządcy wyłonionego na rynku profesjonalistów.
 
Profesjonalnie zdaniem samych mieszkańców nie zarządzają za to spółdzielnie. Niegospodarność, zbyt wysokie opłaty za wodę i ogrzewanie, brak remontów- to tylko kilka zarzutów pod ich adresem. -Te osiedla będzińskie, jak Zamkowe kiedyś było jednym z przodujących w województwie osiedli, a w tej chwili chyli się totalnie ku ruinie – uważa Janusz Pempejski, Komitet Mieszkańców na Osiedlu Zamkowym. Ruinie w którą ich zdaniem nie popadłoby, gdyby zarządzane było przez nich samych. Pan Piotr w zarządzie tej katowickiej wspólnoty jest od kwietnia tego roku. W tym czasie mieszkańcom udało naprawić windę i odświeżyć elewację. Na ten remont czekali wcześniej latami. -Planujemy też podłączenie się do linii ciepłowniczej, która obniżyłaby koszty ogrzewania mieszkań i budynku – mówi Piotr Czerwiński, przedstawiciel jednej z katowickich wspólnot.

Bo zarządcy który jednocześnie jest też mieszkańcem na ograniczeniu kosztów zależy najbardziej. -Załatwiliśmy pewne odzyskanie długów od mieszkańców nie solidnych, członków wspólnoty – wymienia kolejne zalety wspólnoty Piotr Czerwiński. Taki pomysł sprawdza się w mniejszych wspólnotach- podkreślają fachowcy – na większych osiedlach już niekoniecznie- argumentuje radca prawny Anna Duch: -Jeżeli proszę panią budynek ma cztery lokale i są ludzie w stanie tam sami zarządzać, no to rzeczywiście w pewnym momencie może im się wydawać że to będzie taniej, ale jak się zawali dach i będą musieli wydać pół miliona złotych to wtedy dopiero się zacznie problem. Problem którego należąc do spółdzielni nawet by nie poczuli. -Mała jednostka gospodarcza ma takie same koszty tak zwane ogólne nazwijmy to, jak duża jednostka. W dużej jednostce one się rozkładają na większą ilość metrów kwadratowych. W małej jednostce na mniej – mówi Anna Duch, radca prawny.

Niektórzy mówią o nich, że są reliktem PRL-u i w dobie samorządności już się nie sprawdzają. W ich przypadku decyzja o rozstaniu ze spółdzielnią jest już nieodwracalna.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button