RegionWiadomość dnia

Bomba ekologiczna w Zabrzu. Beczki z chemikaliami straszą już 5 lat

Jeszcze kilka miesięcy temu po niebezpieczne odpady przy ulicy Pyskowickiej w Zabrzu sięgnąć mógł niemal każdy. Choć urzędnicy byli na miejscu w maju tego roku, interweniować postanowili dopiero teraz. – Nie wiedzieliśmy tak naprawdę, co w tych beczkach jest i czy stwarza to zagrożenie. Jako urząd przeprowadziliśmy niezależną ekspertyzę, która wskazała, że są tam substancje żrące, zasady, kwasy, chemikalia, które mogą się utleniać – informuje Artur Nowakowski, Wydział Zarządzania Kryzysowego w Zabrzu.

Na równe nogi postawione zostały wszystkie służby. – Doprowadziliśmy do tego, że najemca tego terenu wywiesił informację o zagrożeniu pożarowym. Zabezpieczamy teren, żeby osoby postronne nie znalazły się w tym miejscu. Wszystkie inne prace prowadzone są ze strony urzędu miejskiego w Zabrzu – mówi Mirosława Uziel, Straż Miejska w Zabrzu.

Swoją pracę wykonali też strażacy i sprowadzeni z Katowic chemicy. Ku ich zdziwieniu akcja była bliźniaczo podobna do tej z przed pięciu lat. – Wtedy również na miejsce ściągnięte zostały wszystkie zastępy – łącznie z plutonem ratownictwa chemicznego. Także badano próbki. Teren został wtedy również zabezpieczony. Wszystkie odpływy kanalizacyjne zostały zabezpieczone i w 2008 roku teren został przekazany i zabezpieczony i nadzorowany przez straż miejską – wyjaśnia mł. kpt. Wojciech Strugacz, Straż Pożarna w Zabrzu.

Beczki z chemikaliami jednak zostały. Ile tak naprawdę tu już leżą, tego nie wie nikt. Wiadomo za to, że mieszkańcy i pracownicy pobliskich firm problem zgłaszali do tej pory nieraz. – Nikt z tym nic nie robi. Policji nie ma, straży miejskiej nie ma. Wiadomo, że to truje wszystko. Woda zielona. Gdy robi się ciepło, to jest taki swąd, bo to już leży kilka lat. Były właściciel chyba zarabiał na tym pieniądze. Brał od kogoś odpady poszpitalne i tu je magazynował. Wiadomo, pieniążki zarabiał.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pierwsze badania wykazały, że substancje te nie powodują bezpośredniego zagrożenia dla ludzi i środowiska. Nie znaczy to jednak wcale, że nie są niebezpieczne. Acetony, ksylen oraz inne chemikalia – wszystkie łatwopalne. – Nie ma tutaj takiego zagrożenia, że ktoś rzuci niedopałek i wybuchnie. Natomiast jest kwestia tego, że ktoś mógłby zapalić tam ognisko albo potłuc te substancje i zapalić, to wtedy mogłoby być zagrożenie – wyjaśnia Artur Nowakowski, Wydział Zarządzania Kryzysowego w Zabrzu.

Posprzątanie tego wszystkiego do tanich rzeczy nie należy. Według analizy urzędników z 2008 roku na utylizację tych odpadów, przeznaczyć trzeba blisko milion złotych. – Jeżeli straż pożarna nakaże usunąć te beczki, to zostaną usunięte. Jeżeli nie nakaże usunąć, to będziemy starali się, aby właściciel na własny koszt to zrobił – zaznacza Sławomir Gruszka, UM w Zabrzu.

To może być jednak niemożliwe. Właściciel firmy na terenie, której beczki były magazynowane, od kliku lat jest w więzieniu. Odsiaduje karę za spowodowanie wypadku po wpływem alkoholu i malwersacje finansowe. – Wszystko wskazuje na to, że ekologiczna bomba, która tyka tu już przynajmniej od pięciu lat, tykać będzie nadal. Kolejna próba jej rozbrojenia znów oddala się w czasie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button