Brak pieniędzy na tyski sport

Nawet najlepsze zgranie, największa radość i najgłośniejszy doping nie sprawią, że w cień odejdą problemy, z jakimi borykają się trzy największe tyskie kluby. Hokejowy i piłkarski GKS, oraz koszykarski Big Star są w poważnych tarapatach finansowych. – Trzeba być dobrej myśli i po prostu dopingować drużynę, chłopaków i być z tą drużyną i myślę, że nie będzie aż tak źle – uważa Tomasz Baranowski, kibic GKS Tychy. Na dobre i na to mniej dobre. Czarny scenariusz dla tyskiego sportu wykluczają kibice, jednak klubowe kasy zaczynają świecić pustkami. – Wycofali nam się dwaj sponsorzy, reszta sponsorów obniżyła swoje wpłaty i tu zaczęły się problemy – opowiada Teresa Dębowska, prezes KKS Big Star Tychy.
Ponad połowa budżetu Big Stara Tychy to koszty dodatkowe, takie jak obsługa meczów, czy wyjazdy. Pieniądze z biletów nie zwracają nawet tych wydatków, nie licząc wypłat dla zawodników. W podobnej sytuacji jest piłkarski GKS, w którym tylko zmniejszenie wypłat dla zawodników mogło zagwarantować normalne funkcjonowanie klubu. – Zderzenie się tych kilku okoliczności, czyli wycofanie się sponsorów, brak pomocy miasta i wejście na większy szczebel organizacyjny – tłumaczy Łukasz Jachym, prezes GKS Tychy. Spowodowały, że zadłużenie klubu zaczęło się zwiększać. Jednak największe kłopoty ma hokejowa drużyna GKS-u. Aktualnego wicemistrza Polski opuściło 3 zawodników, na ich miejsce do kadry włączono juniorów. – W takiej trudnej sytuacji jeżeli miasto tego nie zrobi, nie pomoże nam, to niestety, ale nie będziemy w stanie dalej tego ciągnąć w taki sposób – oznajmia Karol Pawlik, dyrektor GKS Tychy.
11 mln na inwestycje, 15 na działalność klubów – takie pieniądze w tym roku na sport przeznaczyły władze Tychów. – Zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji klubów w tym roku, dlatego miasto już teraz szuka dodatkowych pieniędzy w budżecie, aby te kluby wspomóc, ostateczna decyzja należy oczywiście do rady miasta – wyjaśnia Aleksandra Cieślik, UM w Tychach. Choć zatrzymywanie starych i zdobywanie nowych sponsorów w kryzysie to problem wszystkich klubów, dla tyskich zespołów może to oznaczać opuszczenie sportowej poprzeczki. – Sytuacja finansowa powoduje, że kluby tyskie muszą się liczyć z tym, że nie będzie tak różowo jak do tej pory – stwierdza Jerzy Dusik, dziennikarz sportowy, Tygodnik Echo.
Bo przyzwyczaić kibiców do dobrych wyników łatwo, gorzej te wyniki utrzymać, gdy w klubowej kasie pusto.