Kraj

Braki w budżetcie resortu na 2010 rok

Zwracali też uwagę, że ze względu na wahania kursów walut, faktyczny niedobór środków w budżecie resortu – który otrzymuje złotówki, ale 2/3 wydatków płaci w walutach – może sięgnąć kilkudziesięciu milionów.

Podsekretarz stanu w MSZ Paweł Wojciechowski powiedział, że na 2010 r. w projekcie budżetu zapisano dla resortu spraw zagranicznych 1 mld 476 mln zł (wzrost o 16,7 proc. w stosunku do 2009 roku). 308 mln zł przewidziano na wynagrodzenia dla pracowników, 174 mln zł na inwestycje, 734 mln zł na wydatki bieżące, 212 mln zł na zobowiązania międzynarodowe, 36 mln zł na działalność konsularną i polonijną oraz 11 mln zł na pozostałe wydatki.

Wojciechowski zwrócił jednak uwagę, że w 2010 roku wzrost środków dla MSZ w porównaniu z 2009 r. zostanie przeznaczony przede wszystkim na zapłacenie polskich składek do organizacji międzynarodowych. Składki te – jak poinformował podsekretarz stanu w MSZ – wzrosną w porównaniu z tym rokiem o ponad 143 mln zł do kwoty 208 mln zł.

Wojciechowski zwrócił także uwagę, że wydatki na składki do organizacji międzynarodowych będą stale wzrastały, np. składka do ONZ prawdopodobnie wzrośnie z 27 do 86 mln zł, a w budżecie na 2010 rok przewidziana jest kwota 45 mln zł.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

“Jeśli porównamy budżet 2010 roku w stosunku do 2009 roku (…), to przy obecnych kursach (walutowych) przewidzianych w budżecie, okazuje się, że w budżecie MSZ jest niedobór faktyczny rzędu około 50 mln zł w wyniku samych relacji kursowych” – poinformował Wojciechowski.

Podsekretarz stanu tłumaczył, że dodatkowo około 12 mln zł brakuje na realizacją projektu zwiększenia ochrony przez BOR na tzw. niebezpiecznych placówkach i przejęciu przez MSZ ochrony na tych placówkach, z których jednocześnie BOR się wycofuje.

Dyrektor generalny służby zagranicznej Rafał Wiśniewski dodał, że MSZ chciałby uniknąć sytuacji, że budżet inwestycyjny resortu jest skoncentrowany na jednej placówce i nie można spełnić potrzeb pozostałych 157 polskich placówek.

Wiśniewski przyznał, że do pewnego stopnia taka sytuacja jest w roku przyszłym, kiedy cały wzrost środków inwestycyjnych jest przeznaczony na placówkę w Brukseli.

“Właśnie otworzyliśmy koperty z przetargu i okazało się, że oferty są jednak droższe niż założyliśmy i nie 56 mln zł, tylko 80 mln zł nam proponują wykonawcy (na prace przystosowawczo-adaptacyjne nowej siedziby Stałego Przedstawicielstwa RP w Brukseli). To jest otwarty europejski przetarg, więc nie możemy z tym dyskutować” – poinformował dyrektor generalny służby zagranicznej.

Jak dodał, jeśli się okaże, że adaptacja nowej siedziby w Brukseli będzie kosztować nie 56 mln zł, tylko 80 mln zł, to brakujące 24 mln zł trzeba będzie znaleźć w innej pozycji budżetu.

Dyrektor przekonywał też, że inwestycje w niektórych polskich placówkach są konieczne. Jako przykład podał placówki RP w Kijowie, Wilnie, Mińsku czy Moskwie.

“Mamy ambasadę w Kijowie, która się mieści w konsulacie generalnym PRL, (…) nie na skalę naszych relacji z niepodległą Ukrainą. Mamy ambasadę w Mińsku, którą zgodnie z decyzjami prezydenta Białorusi, musimy opuścić w ciągu najbliższych lat i wybudować sobie nową” – mówił Wiśniewski.

Jak dodał, także zakupiony w stolicy Litwy na siedzibę polskiej ambasady Pałac Paców, który był dawniej urzędem pocztowym, trzeba doprowadzić do funkcji dla niego przeznaczonych.

“Mamy ambasadę w Moskwie zbudowaną w czasach RWPG, kiedy chodziło nam o udowodnienie tego, że Polska jest drugim krajem Układu Warszawskiego, jeżeli chodzi o swój potencjał, ale też były to czasy, kiedy nie mieliśmy przed naszymi sojusznikami najmniejszych tajemnic. I tak ten budynek niestety jest skonstruowany, że nadal trudno powiedzieć, żebyśmy je mieli do końca” – powiedział Wiśniewski

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button