Broad Peak wciąż niezdobyty zimą
Temperatura ponad 40 kresek poniżej zera, do tego wiatr wiejący w porywach nawet do 140 kilometrów na godzinę. Broad Peak wyjątkowo nie chce zostać zdobyty zimą. Polacy, że będzie ciężko wiedzieli jeszcze przed wylotem w Karakorum. – Karakorum jest dość blisko morza stąd potężne huragany, które tam wieją i te huragany, ten wiatr jest głównym wrogiem i główną trudnością w zdobyciu szczytu – tłumaczy Artur Hajzer, alpinista, kierownik wyprawy na Broad Peak. Zimą niezdobyty przez nikogo. Latem sukcesy odnosili tu głównie Polacy. Pierwszą zdobywczynią szczytu była Polka, piękną drogę poprowadził tu Jerzy Kukuczka z Wojtkiem Kurtyką, no i Krzysztof Wielicki, który zapisał się w historii alpinizmu rekordem wejścia. Potrzebował na to zaledwie dwudziestu godzin. Zimą do tej pory najbliżej szczytu był Maciej Berbeka. – Największy sukces jeśli chodzi o zimę w Karakorum to jest właśnie 1988 rok luty. Były próby, dwie na K2, także próbowaliśmy tylko nie wiodło się – opowiada Krzysztof Wielicki, himalaista.
Dlatego wszyscy liczą, że powiedzie się teraz – zespołowi Artura Hajzera, który niestety trochę się wykruszył. – Dwie osoby musiały opuścić wyprawę, jedna to Arek Gawrysiak, który doznał zatorowości płucnej – oznajmia Jerzy Natkański, koordynator ekspedycji. Koledze w zejściu pomagał Robert Kaźmierski, który również wrócił do Polski. Może mówić o pechu, bo to kolejny szczyt, który był w jego zasięgu. – W maju byłem pod wierzchołkiem Nangi Parbat. Przegrałem losowanie o kombinezon, przed samym atakiem szczytowym z Robertem Szymczakiem graliśmy w marynarza. Przegrałem, musiałem zejść.
W kolegów wierzy, bo na osiem spośród czternastu ośmiotysięczników jako pierwsi wspięli się Polacy. – Abdul Manank, zna doskonale każdego Polaka. I Wielickiego, i Zawadę pamięta i Pawłowskiego – mówi Artur Hajzer. Może pamiętać będą i ich. Broad Peak to niejedyny cel polskich alpinistów. Z inicjatywy Artura Hajzera powstał program Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, wspierany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Ich cel to jeden ośmiotysięcznik rocznie. Na razie zmierzyć muszą się z tym. – Trzeba się wstrzelić w taki dzień, żeby być bardzo wysoko, wtedy kiedy następnego dnia spodziewana jest lepsza trochę pogoda, czyli mniejszy wiatr – tłumaczy Krzysztof Wielicki.
Czas ucieka. Na to by Broad Peak został w końcu zdobyty zimą zostało im niecałe dwa tygodnie. Potem zmieni się pora roku, a wtedy nie zapiszą się nowe karty w historii szczytu.