Browar reaktywacja

Jeszcze nie tak dawno z napełnieniem piwnych butelek był spory kłopot. Górnośląskim browarom groziła nawet upadłość. I choć były na kolanach, to jednak w tym roku z taśmy zjedzie sześćset tysięcy hektolitrów chłodzącego napoju. Problem może być jednak z ich konsumpcją, bo o jego dobrym smaku mówi się tylko w czasie przeszłym. – Lata siedemdziesiąte, małe butelki, Browar Górnośląski – wspaniałe piwo. Lata sześćdziesiąte jak jeszcze rozwozili końmi, drewniane skrzynki – wspomina Janusz Maksymiuk. Dziś już co prawda nie w drewnianych, a w plastikowych. To jednak smakoszy tego napoju wcale nie przekonuje. – Często jak widzę nieestetyczną butelkę, to nie piję tego – mówi Przemysław Śliwiński. – Miałem okazje skosztować, ale niestety lubuję się troszeczkę w innym gatunku piwa – dodaje Paweł Jankowski.
W lepszym, droższym, smaczniejszym. Ale w dobie kryzysu 1,50 zł za butelkę może skusić. A przecież w słoneczne dni pić się chce. Dlatego Browary Górnośląskie piwo warzą i wysyłają na eksport. Do smakoszy. Słowacja i Niemcy. Rynek trudny ale dyrekcja browarów jest dobrej myśli. – Produkujemy w tej chwili piwo bardzo nowoczesną metodą. Postawiliśmy dziesięć fermentorów, więc jest ono produkowane w podobny sposób, jak na większości w Polsce i na świecie – informuje Magdalena Kochan, Browary Górnośląskie w Zabrzu. Tyle, że jest dużo tańsze. Ale zdaniem ekspertów 1,50 za butelkę wcale nie oznacza, że dla tego piwa rysuje się jasna przyszłość. – Cena świadczy o jakości według mnie, bo nie może być jakiś dobry towar w bardzo niskiej cenie, to już chyba logika na to wskazuje – uważa Jan Krysiak, birofil.
Ale w życiu jak to w życiu nie wszyscy kierują się logiką, a często tym co jest w portfelu.